-nie wiem czy chciałbyś to widzieć.
-Powiedz mi wkońcu!
-Nie!- wstałam z łóżka i zabierając swoje ubrania poszłam do łazienki. Ubrałam swoje wczorajsze ubrania, bo innych nie miałam. Rozczesałam włosy i nie zwracają uwagi na to co robi Louis, wyszedłwszy z łazienki wzięłam kartę od pokoju i wyszłam. Pokierowałam się do hotelowej restauracji. Dla Louisa wybrałam marchewki, oczywiście niegotowane i smażonego kurczaka z frytkami. Nie zapominam o soku. Kazałam to zanieść pod wskazany numer pokoju. Dla siebie nic nie wzięłam. Stwierdziłam że wolę zjeść na mieście.
Weszłam do H&M, Uważnie rozejrzałam za działem z męską odzieżą. Wybrałam zielone rurki i czarny sweterek? Mam nadzieję że mu się spodoba. Dobrze że miałam kartę taty, w innym przypadku chyba by mi nie starczyło. Nie byłam przygotowana na to że będę musiała kupować jakieś ubrania. Na ognisko wzięłam małą kwotę. Dość zadowolona wyszłam ze sklepu. Choć dobrze nie znałam Londynu, to wystarczająco żeby widzieć gdzie są KFC, McDonald itd. Wzięłam frytki, hamburgera i sałatkę. Wzięłam 3 torebkę i wyszłam. Jedyną rzeczą o której teraz pomyślałam to shake.
Czekoladowy i truskawkowy.
Wszystkie zakupy oprócz tych toreb w których miałam jedzenie położyłam na łóżku.
Nie widziałam nigdzie Louisa , a osobiście nie miałam zamiaru go szukać. Wzięłam swoje jedzenie i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Położyłam się w poprzek łóżka, zwieszając nogi z poręczy. Nie zauważyłam że na balkonie stoi Louis.
-Gdzie byłaś?
-Eee.. to przesłuchanie?
- Traktuj to jak chcesz.
-Aha, a to ja muszę ci się tłumaczyć?
-Nie..
-Więc nie mam zamiaru.
-..ale wypadało by.
-Nie sądzę.
-Proszę..
-Ale o co ci chodzi?
-Proszę cię żebyś mi powiedziała gdzie byłaś?
-Nie mam obowiązku ci się tłumaczenia, a jeśli byś się trochę po pokoju rozejrzał to byś się domyślił.
-Co to?
-Twoje ubrania.
-Nie musiałaś nigdzie iść i kupować.
- Wiem, jak tam szłam to byłam znaczniej głupsza niż teraz. - Louis poszedł do łazienki się przebrać, a ja założyłam moją bluzę, bo jak by mnie patrząc zrobiło mi się troszkę zimno.
-Dziękuje.- odpowiedział kiedy wyszedł.
-Proszę- odburknęłam. On stanął przedemną zasłaniając mi telewizor.
-Możesz odsłonić?
-Eee.. nie.
-Aha.- wyłączył telewizję i usiadł na fotelu obok.
-Mieliśmy porozmawiać pamiętasz?
-Jakoś sobie nie przypominam.
-To ja cię oświece.
-Louis proszę cię. Nie wracajmy do punktu wyjścia.
-Tak się nie da.
-Wszystko się da.
Jakoś nie mam ochoty z tobą gadać.
-Powiedz dlaczego zmuszasz mnie żebym się sam domyślał, a nie chcesz ze mną porozmawiać?
-A czy ja muszę ci się z wszystkiego tłumaczyć? - lekko zdenerwowana Usiadłam na kanapie.
-Nie ale chciałbym żebyś mi powiedziała.
-Po co? Czy to cię wogóle obchodzi.
-Właśnie o tym chciałem porozmawiać.
-Mogłeś o tym wczoraj pomyśleć.
-Aha to teraz moja wina..
A że wczoraj się lizałaś z jakimś kolesiem to też moja wina?
-Aha to tu cię Kurwa boli.
-Tak boli, bo cię kocham!- w tym momencie mnie pocałował. Nie potraktowałam tego zbyt poważnie, bo według mnie to było pod wpływem emocji.
-Ehem..tssssa.. tak, tak mięciutkie usta. Ale tą bajkę mogłeś mi mówić ZANIM SIĘ Z NIĄ PRZELIZAŁEŚ.
Bye. -złapałam swój telefon i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na dół. Waliło mi to jak długo będę jechać do mojego hotelu. Wsiadłam do hotelowej taksówki i poprosiłam o dowóz pod hotel. Zastanawiało mnie gdzie może być Majka. Ona nie odbierała, Chłopacy też. Czyżby jeszcze spali, albo gdzieś poszli.? Kiedy dojechałam do hotelu w pokoju nikogo nie było. Jeszcze raz zadzwoniłam do wszystkich chłopaków. Szkoda że wszyscy mnie olewali. Nie miałam zielonego pojęcia jak to sprawdzić. Nie znałam adresu ich kompleksu. W mojej torbie znalazłam starą wizytówkę Louisa. W sumie to nawet nie wiem po co Louisowi wizytówki.
Ponownie zamówiłam taksówkę. Drzwi do domu chłopaków były otwarte.
-Cześć!- wydarłam się wchodząc do domu.
-O Amy- po schodach zbiegł Liam
-To nie ma z wami mojej siostry?
-A powinna być?
-Ale my nawet jej nie znamy.- do dyskusji dołączył się Harry.
- A powinniście.
-Ładna jest?
-Jak ją znajdę to się dowiesz.
-Ej jesteś nie fair.
-Uważaj bo wejdziesz na minę, a uwierz że dzisiaj jestem niezbyt w humorze.
-Czekaj Ty sama jesteś?
-No a z kim miałabym być?
-A gdzie Louis?
-W hotelu.
-Zostawiłaś go samego w hotelu?
-No raczej.
-Ja muszę po niego jechać. Jak mogłaś go samego zostawić?- Hazza zaczął udawać że płacze, lecz mnie to nie zbyt bawiło, ale nie chciałam im mówić o mojej kłótni z Louisem.
-Ktoś mi pomoże jej poszukać?
-Umówiłem się z Daniell. Przepraszam.- złapał moją twarz w ręce i pocałował w policzek.- pa pa Amy.
-Cześć.- odpowiedziałam już sama do siebie bo Liam wyszedł. Zdjęłam buty i poszłam po schodach na górę.
-Zayn.. wiem że nie lubisz spać.
-I tu się mylisz.
Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele to łóżko dla mnie znaczy.
-Uwierz że wiem.
Chciałam pogadać.
-Amy.. chciałem cię przeprosić za wtedy. Głupio mi teraz tobie spojrzeć w oczy i chujowo się z tym czuje. Tak nie postępuje zazwyczaj. Przepraszam.
-Wybaczam.
-To teraz ze spokojnym sumieniem mogę iść dalej spać.
-Ej no Zajanku!
-Jak ty do mnie powiedziałaś?
-Zajanku. Ty pultasku.- złapałam go za policzki lekko kręcąc jego głową.
-Lepiej już uciekaj- w trybie natychmiastowym wstał z łóżka, mało brakowało a złapał by mnie za nogę, ale na moje szczęście zaplątał się w kołdrze i wylądował na podłodze.Nie kręcąc się po całym domu , wbiegłam do pokoju na przeciwko. Przekręciłam klucz w drzwiach. W drzwi zaczął walić Zayn, chcą wejść do środka. Oparłam się plecami i odetchnęłam z ulgą. Zobaczyłam czerwony pokój. Na ścianach namalowana duża marchewka, nad łóżkiem zdjęcie One Direction ale takie duuuuuże. Takie gdzieś metr na pół metra.
-Louiska pokój- szepnęłam sama do siebie. Przeszłam wzdłuż pokoju .
Szafa, duuuuuża szafa, potem kilka półek. Od góry do dołu. Następnie fotel, łóżko, biurko. Kilka książek, zdjęcia i takie drobnostkowe. Wzięłam jedną kartkę i długopis i napisałam:
'Przepraszam za wszystko. Już mnie więcej nie zobaczysz. Życzę Ci szczęścia i powodzenia.
Amy '
Zostawiłam ją na biurku i skierowałam się z stronę wyjścia. Nawet nie zorientowałam się kiedy Zayn i jego uderzenia w drzwi ustały.
Pewnie z powrotem położył się spać.
Został mi jedynie Niall. - Otworzylam pierwsze drzwi zaraz obok drzwi Zayna. Po cichu na paluszkach Weszłam do jego pokoju. Delikatnie podniosłam kołdre, usiadłam na łóżku a potem wsunęłam się pod kołdrę. Swoim zimnym nosem dotknęłam karku Nialla.-Amy..
-Cześć Niall'u.
-Amy..?
-Ehemm.- odwrócił się przodem do mnie.
-To ty.
-A myślałeś że to twoja Amy?
-Tak jakby.
-Niall..
-Hmm?
-Ja wiem że ty jesteś głodny.
-Dobre stwierdzenie.
A co ty tu wogóle robisz?- rozejrzałam się do okoła potem spojrzałam na niego.
-Tak jakby leże.- rzuciłam z lekką ironią.
- Ha ha ha, a ja już myślałem że mieszkasz.
-No wiesz zamieszkanie z wami by było całkiem dobrym pomysłem, ale ze względu na Louisa, waszą sławę i na pozostały całokształt Kończę tą historię.
-Nie rozumiem.
-Ubieraj się, zjemy na mieście, po drodze wszystko ci wyjaśnienię. Masz 10 minut, już 9. Pospiesz się musimy iść.
-ale gdzie?
-Czekam na dole- odpowiedziałam zamykając drzwi.
-To Amy gdzie idziemy?
-Teoretycznie to jeszcze nie wiem.- uśmiechnęłam się
-Znów cię nie rozumiem.
-Muszę znaleźć moją siostrę. Ona nie odbiera telefonów. Musimy dzisiaj wracać do Oxfordu.
-To się nazwa wykorzystywanie człowieka przez człowieka.
-Taa..
-Czemu wracacie do Oxfordu?
-Mówiłam ci że jutro wyjeżdżamy.
-Na Ibizę tak?
-Tak.
-Czemu to robisz?
- Bo chcę o tym zapomnieć. O Louisie, o tym co się tu wydarzyło. Jesteście jak narkotyki- szybko się do was idzie przyzwyczaić i uzależnić.
-A ja? Podobno jesteśmy przyjaciółmi.
-Przepraszam Niall. Kończę tą historię, zamykam ten etap życia.
-Mogę chociaż jechać z Tobą?
-Nie. Jeśli ty pojedziesz to Chłopacy pojadą za tobą.
-Amy.. proszę.
-Nie.. zostań tu. Masz dla kogo. Jesteś sławny dziewczyny cię kochają. Miliony fanek. Nawet nie wiesz jak wiele nocy nie przespałam. I to wszystko przez ciebie.
-Jesteś Directionerką?
-Nie. Ty zawsze robiłeś tweetcamy w nocy. Kiedy moja siostra ję oglądała nie dało się spać.
Czasami tak się darła że miałam wrażenie że właśnie ma orgazm i dochodzi.
-Ha ha.. nie zje mnie jak mnie zobaczy?
-Jedynie zemdleje udusi cię albo zaliczysz całkiem niespodziewanie zwilżenie ust.
-kocham moje fanki.
-A one ciebie jeszcze bardziej .
-Mam dla ciebie prośbę.
-Co tylko chcesz.
-Chciałabym żebyś mimo wszystko utrzymywał kontakt z moją siostrą. Nawet nie wiesz jak bardzo ją uszczęśliwiasz.
-Ale ja nic takiego nie robię.
-Robisz. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka ona była szczęśliwa jak wróciła z twoim i Louisa autografem.
-To ja ją znam?
-wiesz przed twoimi oczami przewinęło się tyle fanek że wątpię.
-możliwe.
-Wiesz co było w tych wszystkich jej wyjściach na wasze koncerty najdziwniejsze?
-Nie.
-Że jednego razu wróciła w innych ubraniach, niż poszła.
-Nie kojarze faktów.
-Cóż.
-Wiesz, może weźmy taksówkę i jedźmy do tego hotelu.
-Proszę nie.
-Czemu?
-Harry i Louis tam są.
-Harry i Louis? A nie powinnaś ty tam być?
-Nie.Pokłóciłam się z nim.
-Amy..
-No co?
-Czy ty zawsze musisz sobie stawiać jakieś przeszkody na drodze?
-My nie pasujemy do siebie, a on mnie wcale nie kocha.
-Co ty gadasz?
-To co widzę.
-Serce widzi najlepiej.
-Nie Niall. To już koniec naszej znajomości. Morał tej bajki o 5 chłopakach możesz dopisać do mojej historii o miłości.
Przez całą drogę nie gadaliśmy. Nie chciałam nawet myśleć co to będzie jak my wszyscy się tam spotkamy. Wysiedliśmy z taksówki i poszliśmy do hotelu. W recepcji stała Ta sama Dziewczyna co wczoraj.
-Cześć.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Szukamy May'i Grande.
-Niestety nie możemy udzielać informacji o gościach hotelowych.
-No Czy proszę.
- Przkro mi.
-A za 2 bilety na nasz koncert z wejściówkami poza kulisy.
-Dobra.
-Daj mi tylko swój adres, albo numer telefonu.
-Okay. -Dziewczyna napisała na małej karteczce swój adres i numer telefonu.
-Kto to miał być?
-Maya Grande
-Pokój 260.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się do niej. Poszliśmy w kierunku windy i wjechaliśmy na piętro na którym miał znajdować się jej pokój.Zapukaliśmy do drzwi. Nic. Raz, drugi, i trzeci. Nawet nie raczyła otworzyć. Niall pobiegł do recepcji i przyniósł zapasowy klucz. Nie wiem jak on to robi: za sprawą kasy i sławy czy uroku osobistego?
Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do pokoju. Ona leżała prawie naga na łóżku, od pasa w dół była przykryta, a od pasa w górę odkryta. Na jej widok roześmiałam się, że chyba na całym korytarzu mnie było słychać.
-Majka?
-Czego?
-Niall twierdzi że masz ładne piersi.
-Aha a ja to Demi Lovato.
- Jest tak samo piękna jak ty- Niall zaczął do mnie szeptać.
-Nie widziałeś mnie nago.
-Wystarczy że Harry widział.
-Zdał relacje?
-Nawet nie wiesz jaki był tym faktem podniecony.
-Daj spokój. Żałuję tego.
-Wtedy było ci tak dobrze że nic cię po za tym nie obchodziło.
-Oj tam.
A ty się tak nie podniecaj na jej widok.
-Nie moja wina że jest taka seksowna i pociągająca.- śkończyłam szeptanie z Niallem i odezwałam się do Majki.
-Niall nie będzie czekał. A ja ci mówię że jest głodny.
-Mówienie że jest tu Niall Horan, najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najpiękniejszy, najkochańszy i najsłodszy człowiek świata ci nie pomoże.
-Niall..- chłopak podszedł do niej i pogładził ją po policzku.
-Amy daj spokój.
-To ty mnie nie lubisz?- zapytał smutnym głosem.
- Niall from real?
-Yeah.- moja siostra Otworzyła oczy i popatrzyła chwilę na niego.
-Aaaaaaa- wydarła się i w błyskawicznym tempie owinęła się kołdrą i stanęła po drugiej stronie łóżka.
-Co ty tu robisz?
-myślałem że się ucieszysz jak mnie zobaczysz.
-Nie mogę uwierzyć. Widziałam cię wiele razy na koncercie ale Nigdy nie byłeś tak seksowny.
-Dziękuje
-Mogę cię dotknąć?
-A nie zemdlejesz?
-Nie wiem. Twój dotyk jest magiczny.
-A ty jesteś piękna- moja siostra spaliła burka, a mi uśmiech rozrywał mi buzię.
-Pozwól że się ubiórę. - zebrała swoje ubrania.
-To jak z Amy?- zapytałam kiedy moja siostra wyszła.
-Eee.. ona mnie traktuje jak przyjaciela.
-Czyli nie masz u niej szans?
-nie
-Przykro mi.
-Daj spokój.
-No co?
-Twoja siostra jest pierwszą dziewczyną którą widziałem nago przez przypadek.
-Gdyby widziała że nie tylko ja tu jestem, to by się Przykryła.
-Lubię zawstydzać dziewczyny. - po chwili z łazienki wyszła Maya. W tej samej sensownej sukience co wczoraj. Wyglądała w niej olśnieniewająco.
-Wiesz wydaje mi się że cię widziałem na naszym koncercie.
-To nie możliwe.
-Amy mówiła że kiedyś wróciłaś z moim autografem. Czyli musieliśmy mieć jakąś styczność.
-Wrzuciłeś mi do basenu- powiedziała nieśmiało i spuściła wzrok.
-To ty.
-Tak jakoś wyszło.
-To dlatego wtedy wróciłaś w innych ubraniach.
Opowiecie mi to?
-Może po drodze. Chodźmy bo jestem głodny.-Maya założyła swoje wysokie szpilki, wzięła płaszczyki i daliśmy się w stronę wyjścia.
-Jak się poznaliście.? - zapytała Maja kiedy siedzieliśmy już w restauracji.
-Ty mówisz czy ja? - pytanie skierowałałam do Nialla.
-Ty.
-Więc byłam u Louis w domu i robiłam śniadanie. W pewnym momencie zbiegł Niall i rzucił się na Louisa. To wyglądało mniej więcej tak : -Louis ty robisz mi śniadanie- i rzucił się na mnie mocnonie przytulając. Zaraz nie wytrzymam ze śmiechu. Nic nie mówiłam tylko próbowałam powstrzymać śmiech. Po chwili ręką blondyn zaczął macać mnie po plecach, a potem po włosach.
-Louis to ty? - spojrzał w górę i zobaczył mnie znaczy że dziewczynę a nie jakieś zombie.
-Aaaaa.. - wydarł się i pobiegł na górę. My za to wybuchnelismy śmiechem i co chwilę udawaliśmy tego blondyna. po 5 minutach zbiegł na dół z pałką bejbolową i staną 5 metrów ode mnie.
-Kim jesteś i co robisz w moim domu.? - zapytał jakby lekko zdenerwowany.
-Jestem twoim aniołem. Zesłano mnie tu żeby ci robić codziennie rano śniadanie. ale skoro nie chcesz to nie. Może mnie ześlą do kogoś bardziej normalnego kto będzie mi wdzięczny za to że mu robię śniadanie a nie na mnie będzie z pałką bejsbolową.- udałam że się obrażam i skierowałałam się do wyjścia z kuchni.
Po chwili on do mnie podbiegł i uklękął przedę mną.
-Nie! błagam! Nie! Nie odchodź. Zrobię wszystko co chcesz tylko nie odchodź.-zaczął mnie całować po rękach.
-Dobra już ogarnij się. - zaśmiałam się i wróciłam do kuchni.
-Ha ha! Na prawdę tak było.
-Ehem.
-tak wogóle to ja jestem Maja.
-wiem. Amy mi mówiła.
-ale wypada się przedstawić.
- Przepraszam was ale muszę iść do toalety.- wstałam i poszłam w stronę toalet.
Niall & Maya
-Jesteś Directionerką?
-Tak. Macie cudowną muzykę, kocham wasz zespół.
-Czemu jesteś taka nie śmiała?
-Bo wciąż nie mogę uwierzyć że właśnie teraz i tu z tobą siedzę. Zjedzenie z tobą lunchu jest przypadkiem jak jedna na milion. Po za tym onieśmielasz mnie.
-Kochasz mnie prawda?
-Oczywiście. Jesteś najcdowniejszym człowiekiem pod słońcem.
-czemu akurat ja?
-Chyba wiesz co o tobie myślę.
-Umówimy się?
-Z chęcią.
-Na Ibizie.
-Słucham?
-Jutro razem z twoją siostrą jedziesz na Ibizę.
-Nic o tym nie widziałam.
-Chciałem z wami jechać ale mi nie powoliła.
-Nie zawsze trzeba słuchać innych.
-Co sugerujesz.?
-wyśle ci adres hotelu.
-Amy chyba nie będzie zadowolona.
-Zrobisz jak zechcesz.
~Amy~
Kiedy wróciłam zauważyłam że Maya'e już tak nie zawstydza rozmowa z Niallem i że się świetnie dogadują.
Po obiedzie udaliśmy się do hotelu. Niall nie chciał iść do domu tylko chciał zostać do naszego wyjazdu. Wybrałam numer do mojego ojca
-Tato?
-O hej Amy.
-Tato kiedy wracasz do Oxfordu?
-Jutro z rana jadę po papiery.
-Zabierzesz nas?
-Jasne. Bądźcie o 8 u mnie.
-Okay.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie.
Nie jestem zadowola z tego rozdziału. Jest nudny i w sumie nic z niego nie wynika. Po za tym przepraszam że tak długo nie dodawałam.
Kocham <3
Karlee.
-Powiedz mi wkońcu!
-Nie!- wstałam z łóżka i zabierając swoje ubrania poszłam do łazienki. Ubrałam swoje wczorajsze ubrania, bo innych nie miałam. Rozczesałam włosy i nie zwracają uwagi na to co robi Louis, wyszedłwszy z łazienki wzięłam kartę od pokoju i wyszłam. Pokierowałam się do hotelowej restauracji. Dla Louisa wybrałam marchewki, oczywiście niegotowane i smażonego kurczaka z frytkami. Nie zapominam o soku. Kazałam to zanieść pod wskazany numer pokoju. Dla siebie nic nie wzięłam. Stwierdziłam że wolę zjeść na mieście.
Weszłam do H&M, Uważnie rozejrzałam za działem z męską odzieżą. Wybrałam zielone rurki i czarny sweterek? Mam nadzieję że mu się spodoba. Dobrze że miałam kartę taty, w innym przypadku chyba by mi nie starczyło. Nie byłam przygotowana na to że będę musiała kupować jakieś ubrania. Na ognisko wzięłam małą kwotę. Dość zadowolona wyszłam ze sklepu. Choć dobrze nie znałam Londynu, to wystarczająco żeby widzieć gdzie są KFC, McDonald itd. Wzięłam frytki, hamburgera i sałatkę. Wzięłam 3 torebkę i wyszłam. Jedyną rzeczą o której teraz pomyślałam to shake.
Czekoladowy i truskawkowy.
Wszystkie zakupy oprócz tych toreb w których miałam jedzenie położyłam na łóżku.
Nie widziałam nigdzie Louisa , a osobiście nie miałam zamiaru go szukać. Wzięłam swoje jedzenie i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Położyłam się w poprzek łóżka, zwieszając nogi z poręczy. Nie zauważyłam że na balkonie stoi Louis.
-Gdzie byłaś?
-Eee.. to przesłuchanie?
- Traktuj to jak chcesz.
-Aha, a to ja muszę ci się tłumaczyć?
-Nie..
-Więc nie mam zamiaru.
-..ale wypadało by.
-Nie sądzę.
-Proszę..
-Ale o co ci chodzi?
-Proszę cię żebyś mi powiedziała gdzie byłaś?
-Nie mam obowiązku ci się tłumaczenia, a jeśli byś się trochę po pokoju rozejrzał to byś się domyślił.
-Co to?
-Twoje ubrania.
-Nie musiałaś nigdzie iść i kupować.
- Wiem, jak tam szłam to byłam znaczniej głupsza niż teraz. - Louis poszedł do łazienki się przebrać, a ja założyłam moją bluzę, bo jak by mnie patrząc zrobiło mi się troszkę zimno.
-Dziękuje.- odpowiedział kiedy wyszedł.
-Proszę- odburknęłam. On stanął przedemną zasłaniając mi telewizor.
-Możesz odsłonić?
-Eee.. nie.
-Aha.- wyłączył telewizję i usiadł na fotelu obok.
-Mieliśmy porozmawiać pamiętasz?
-Jakoś sobie nie przypominam.
-To ja cię oświece.
-Louis proszę cię. Nie wracajmy do punktu wyjścia.
-Tak się nie da.
-Wszystko się da.
Jakoś nie mam ochoty z tobą gadać.
-Powiedz dlaczego zmuszasz mnie żebym się sam domyślał, a nie chcesz ze mną porozmawiać?
-A czy ja muszę ci się z wszystkiego tłumaczyć? - lekko zdenerwowana Usiadłam na kanapie.
-Nie ale chciałbym żebyś mi powiedziała.
-Po co? Czy to cię wogóle obchodzi.
-Właśnie o tym chciałem porozmawiać.
-Mogłeś o tym wczoraj pomyśleć.
-Aha to teraz moja wina..
A że wczoraj się lizałaś z jakimś kolesiem to też moja wina?
-Aha to tu cię Kurwa boli.
-Tak boli, bo cię kocham!- w tym momencie mnie pocałował. Nie potraktowałam tego zbyt poważnie, bo według mnie to było pod wpływem emocji.
-Ehem..tssssa.. tak, tak mięciutkie usta. Ale tą bajkę mogłeś mi mówić ZANIM SIĘ Z NIĄ PRZELIZAŁEŚ.
Bye. -złapałam swój telefon i wyszłam z pokoju. Zjechałam windą na dół. Waliło mi to jak długo będę jechać do mojego hotelu. Wsiadłam do hotelowej taksówki i poprosiłam o dowóz pod hotel. Zastanawiało mnie gdzie może być Majka. Ona nie odbierała, Chłopacy też. Czyżby jeszcze spali, albo gdzieś poszli.? Kiedy dojechałam do hotelu w pokoju nikogo nie było. Jeszcze raz zadzwoniłam do wszystkich chłopaków. Szkoda że wszyscy mnie olewali. Nie miałam zielonego pojęcia jak to sprawdzić. Nie znałam adresu ich kompleksu. W mojej torbie znalazłam starą wizytówkę Louisa. W sumie to nawet nie wiem po co Louisowi wizytówki.
Ponownie zamówiłam taksówkę. Drzwi do domu chłopaków były otwarte.
-Cześć!- wydarłam się wchodząc do domu.
-O Amy- po schodach zbiegł Liam
-To nie ma z wami mojej siostry?
-A powinna być?
-Ale my nawet jej nie znamy.- do dyskusji dołączył się Harry.
- A powinniście.
-Ładna jest?
-Jak ją znajdę to się dowiesz.
-Ej jesteś nie fair.
-Uważaj bo wejdziesz na minę, a uwierz że dzisiaj jestem niezbyt w humorze.
-Czekaj Ty sama jesteś?
-No a z kim miałabym być?
-A gdzie Louis?
-W hotelu.
-Zostawiłaś go samego w hotelu?
-No raczej.
-Ja muszę po niego jechać. Jak mogłaś go samego zostawić?- Hazza zaczął udawać że płacze, lecz mnie to nie zbyt bawiło, ale nie chciałam im mówić o mojej kłótni z Louisem.
-Ktoś mi pomoże jej poszukać?
-Umówiłem się z Daniell. Przepraszam.- złapał moją twarz w ręce i pocałował w policzek.- pa pa Amy.
-Cześć.- odpowiedziałam już sama do siebie bo Liam wyszedł. Zdjęłam buty i poszłam po schodach na górę.
-Zayn.. wiem że nie lubisz spać.
-I tu się mylisz.
Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele to łóżko dla mnie znaczy.
-Uwierz że wiem.
Chciałam pogadać.
-Amy.. chciałem cię przeprosić za wtedy. Głupio mi teraz tobie spojrzeć w oczy i chujowo się z tym czuje. Tak nie postępuje zazwyczaj. Przepraszam.
-Wybaczam.
-To teraz ze spokojnym sumieniem mogę iść dalej spać.
-Ej no Zajanku!
-Jak ty do mnie powiedziałaś?
-Zajanku. Ty pultasku.- złapałam go za policzki lekko kręcąc jego głową.
-Lepiej już uciekaj- w trybie natychmiastowym wstał z łóżka, mało brakowało a złapał by mnie za nogę, ale na moje szczęście zaplątał się w kołdrze i wylądował na podłodze.Nie kręcąc się po całym domu , wbiegłam do pokoju na przeciwko. Przekręciłam klucz w drzwiach. W drzwi zaczął walić Zayn, chcą wejść do środka. Oparłam się plecami i odetchnęłam z ulgą. Zobaczyłam czerwony pokój. Na ścianach namalowana duża marchewka, nad łóżkiem zdjęcie One Direction ale takie duuuuuże. Takie gdzieś metr na pół metra.
-Louiska pokój- szepnęłam sama do siebie. Przeszłam wzdłuż pokoju .
Szafa, duuuuuża szafa, potem kilka półek. Od góry do dołu. Następnie fotel, łóżko, biurko. Kilka książek, zdjęcia i takie drobnostkowe. Wzięłam jedną kartkę i długopis i napisałam:
'Przepraszam za wszystko. Już mnie więcej nie zobaczysz. Życzę Ci szczęścia i powodzenia.
Amy '
Zostawiłam ją na biurku i skierowałam się z stronę wyjścia. Nawet nie zorientowałam się kiedy Zayn i jego uderzenia w drzwi ustały.
Pewnie z powrotem położył się spać.
Został mi jedynie Niall. - Otworzylam pierwsze drzwi zaraz obok drzwi Zayna. Po cichu na paluszkach Weszłam do jego pokoju. Delikatnie podniosłam kołdre, usiadłam na łóżku a potem wsunęłam się pod kołdrę. Swoim zimnym nosem dotknęłam karku Nialla.-Amy..
-Cześć Niall'u.
-Amy..?
-Ehemm.- odwrócił się przodem do mnie.
-To ty.
-A myślałeś że to twoja Amy?
-Tak jakby.
-Niall..
-Hmm?
-Ja wiem że ty jesteś głodny.
-Dobre stwierdzenie.
A co ty tu wogóle robisz?- rozejrzałam się do okoła potem spojrzałam na niego.
-Tak jakby leże.- rzuciłam z lekką ironią.
- Ha ha ha, a ja już myślałem że mieszkasz.
-No wiesz zamieszkanie z wami by było całkiem dobrym pomysłem, ale ze względu na Louisa, waszą sławę i na pozostały całokształt Kończę tą historię.
-Nie rozumiem.
-Ubieraj się, zjemy na mieście, po drodze wszystko ci wyjaśnienię. Masz 10 minut, już 9. Pospiesz się musimy iść.
-ale gdzie?
-Czekam na dole- odpowiedziałam zamykając drzwi.
-To Amy gdzie idziemy?
-Teoretycznie to jeszcze nie wiem.- uśmiechnęłam się
-Znów cię nie rozumiem.
-Muszę znaleźć moją siostrę. Ona nie odbiera telefonów. Musimy dzisiaj wracać do Oxfordu.
-To się nazwa wykorzystywanie człowieka przez człowieka.
-Taa..
-Czemu wracacie do Oxfordu?
-Mówiłam ci że jutro wyjeżdżamy.
-Na Ibizę tak?
-Tak.
-Czemu to robisz?
- Bo chcę o tym zapomnieć. O Louisie, o tym co się tu wydarzyło. Jesteście jak narkotyki- szybko się do was idzie przyzwyczaić i uzależnić.
-A ja? Podobno jesteśmy przyjaciółmi.
-Przepraszam Niall. Kończę tą historię, zamykam ten etap życia.
-Mogę chociaż jechać z Tobą?
-Nie. Jeśli ty pojedziesz to Chłopacy pojadą za tobą.
-Amy.. proszę.
-Nie.. zostań tu. Masz dla kogo. Jesteś sławny dziewczyny cię kochają. Miliony fanek. Nawet nie wiesz jak wiele nocy nie przespałam. I to wszystko przez ciebie.
-Jesteś Directionerką?
-Nie. Ty zawsze robiłeś tweetcamy w nocy. Kiedy moja siostra ję oglądała nie dało się spać.
Czasami tak się darła że miałam wrażenie że właśnie ma orgazm i dochodzi.
-Ha ha.. nie zje mnie jak mnie zobaczy?
-Jedynie zemdleje udusi cię albo zaliczysz całkiem niespodziewanie zwilżenie ust.
-kocham moje fanki.
-A one ciebie jeszcze bardziej .
-Mam dla ciebie prośbę.
-Co tylko chcesz.
-Chciałabym żebyś mimo wszystko utrzymywał kontakt z moją siostrą. Nawet nie wiesz jak bardzo ją uszczęśliwiasz.
-Ale ja nic takiego nie robię.
-Robisz. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka ona była szczęśliwa jak wróciła z twoim i Louisa autografem.
-To ja ją znam?
-wiesz przed twoimi oczami przewinęło się tyle fanek że wątpię.
-możliwe.
-Wiesz co było w tych wszystkich jej wyjściach na wasze koncerty najdziwniejsze?
-Nie.
-Że jednego razu wróciła w innych ubraniach, niż poszła.
-Nie kojarze faktów.
-Cóż.
-Wiesz, może weźmy taksówkę i jedźmy do tego hotelu.
-Proszę nie.
-Czemu?
-Harry i Louis tam są.
-Harry i Louis? A nie powinnaś ty tam być?
-Nie.Pokłóciłam się z nim.
-Amy..
-No co?
-Czy ty zawsze musisz sobie stawiać jakieś przeszkody na drodze?
-My nie pasujemy do siebie, a on mnie wcale nie kocha.
-Co ty gadasz?
-To co widzę.
-Serce widzi najlepiej.
-Nie Niall. To już koniec naszej znajomości. Morał tej bajki o 5 chłopakach możesz dopisać do mojej historii o miłości.
Przez całą drogę nie gadaliśmy. Nie chciałam nawet myśleć co to będzie jak my wszyscy się tam spotkamy. Wysiedliśmy z taksówki i poszliśmy do hotelu. W recepcji stała Ta sama Dziewczyna co wczoraj.
-Cześć.
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Szukamy May'i Grande.
-Niestety nie możemy udzielać informacji o gościach hotelowych.
-No Czy proszę.
- Przkro mi.
-A za 2 bilety na nasz koncert z wejściówkami poza kulisy.
-Dobra.
-Daj mi tylko swój adres, albo numer telefonu.
-Okay. -Dziewczyna napisała na małej karteczce swój adres i numer telefonu.
-Kto to miał być?
-Maya Grande
-Pokój 260.
-Dzięki.- uśmiechnęłam się do niej. Poszliśmy w kierunku windy i wjechaliśmy na piętro na którym miał znajdować się jej pokój.Zapukaliśmy do drzwi. Nic. Raz, drugi, i trzeci. Nawet nie raczyła otworzyć. Niall pobiegł do recepcji i przyniósł zapasowy klucz. Nie wiem jak on to robi: za sprawą kasy i sławy czy uroku osobistego?
Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do pokoju. Ona leżała prawie naga na łóżku, od pasa w dół była przykryta, a od pasa w górę odkryta. Na jej widok roześmiałam się, że chyba na całym korytarzu mnie było słychać.
-Majka?
-Czego?
-Niall twierdzi że masz ładne piersi.
-Aha a ja to Demi Lovato.
- Jest tak samo piękna jak ty- Niall zaczął do mnie szeptać.
-Nie widziałeś mnie nago.
-Wystarczy że Harry widział.
-Zdał relacje?
-Nawet nie wiesz jaki był tym faktem podniecony.
-Daj spokój. Żałuję tego.
-Wtedy było ci tak dobrze że nic cię po za tym nie obchodziło.
-Oj tam.
A ty się tak nie podniecaj na jej widok.
-Nie moja wina że jest taka seksowna i pociągająca.- śkończyłam szeptanie z Niallem i odezwałam się do Majki.
-Niall nie będzie czekał. A ja ci mówię że jest głodny.
-Mówienie że jest tu Niall Horan, najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najpiękniejszy, najkochańszy i najsłodszy człowiek świata ci nie pomoże.
-Niall..- chłopak podszedł do niej i pogładził ją po policzku.
-Amy daj spokój.
-To ty mnie nie lubisz?- zapytał smutnym głosem.
- Niall from real?
-Yeah.- moja siostra Otworzyła oczy i popatrzyła chwilę na niego.
-Aaaaaaa- wydarła się i w błyskawicznym tempie owinęła się kołdrą i stanęła po drugiej stronie łóżka.
-Co ty tu robisz?
-myślałem że się ucieszysz jak mnie zobaczysz.
-Nie mogę uwierzyć. Widziałam cię wiele razy na koncercie ale Nigdy nie byłeś tak seksowny.
-Dziękuje
-Mogę cię dotknąć?
-A nie zemdlejesz?
-Nie wiem. Twój dotyk jest magiczny.
-A ty jesteś piękna- moja siostra spaliła burka, a mi uśmiech rozrywał mi buzię.
-Pozwól że się ubiórę. - zebrała swoje ubrania.
-To jak z Amy?- zapytałam kiedy moja siostra wyszła.
-Eee.. ona mnie traktuje jak przyjaciela.
-Czyli nie masz u niej szans?
-nie
-Przykro mi.
-Daj spokój.
-No co?
-Twoja siostra jest pierwszą dziewczyną którą widziałem nago przez przypadek.
-Gdyby widziała że nie tylko ja tu jestem, to by się Przykryła.
-Lubię zawstydzać dziewczyny. - po chwili z łazienki wyszła Maya. W tej samej sensownej sukience co wczoraj. Wyglądała w niej olśnieniewająco.
-Wiesz wydaje mi się że cię widziałem na naszym koncercie.
-To nie możliwe.
-Amy mówiła że kiedyś wróciłaś z moim autografem. Czyli musieliśmy mieć jakąś styczność.
-Wrzuciłeś mi do basenu- powiedziała nieśmiało i spuściła wzrok.
-To ty.
-Tak jakoś wyszło.
-To dlatego wtedy wróciłaś w innych ubraniach.
Opowiecie mi to?
-Może po drodze. Chodźmy bo jestem głodny.-Maya założyła swoje wysokie szpilki, wzięła płaszczyki i daliśmy się w stronę wyjścia.
-Jak się poznaliście.? - zapytała Maja kiedy siedzieliśmy już w restauracji.
-Ty mówisz czy ja? - pytanie skierowałałam do Nialla.
-Ty.
-Więc byłam u Louis w domu i robiłam śniadanie. W pewnym momencie zbiegł Niall i rzucił się na Louisa. To wyglądało mniej więcej tak : -Louis ty robisz mi śniadanie- i rzucił się na mnie mocnonie przytulając. Zaraz nie wytrzymam ze śmiechu. Nic nie mówiłam tylko próbowałam powstrzymać śmiech. Po chwili ręką blondyn zaczął macać mnie po plecach, a potem po włosach.
-Louis to ty? - spojrzał w górę i zobaczył mnie znaczy że dziewczynę a nie jakieś zombie.
-Aaaaa.. - wydarł się i pobiegł na górę. My za to wybuchnelismy śmiechem i co chwilę udawaliśmy tego blondyna. po 5 minutach zbiegł na dół z pałką bejbolową i staną 5 metrów ode mnie.
-Kim jesteś i co robisz w moim domu.? - zapytał jakby lekko zdenerwowany.
-Jestem twoim aniołem. Zesłano mnie tu żeby ci robić codziennie rano śniadanie. ale skoro nie chcesz to nie. Może mnie ześlą do kogoś bardziej normalnego kto będzie mi wdzięczny za to że mu robię śniadanie a nie na mnie będzie z pałką bejsbolową.- udałam że się obrażam i skierowałałam się do wyjścia z kuchni.
Po chwili on do mnie podbiegł i uklękął przedę mną.
-Nie! błagam! Nie! Nie odchodź. Zrobię wszystko co chcesz tylko nie odchodź.-zaczął mnie całować po rękach.
-Dobra już ogarnij się. - zaśmiałam się i wróciłam do kuchni.
-Ha ha! Na prawdę tak było.
-Ehem.
-tak wogóle to ja jestem Maja.
-wiem. Amy mi mówiła.
-ale wypada się przedstawić.
- Przepraszam was ale muszę iść do toalety.- wstałam i poszłam w stronę toalet.
Niall & Maya
-Jesteś Directionerką?
-Tak. Macie cudowną muzykę, kocham wasz zespół.
-Czemu jesteś taka nie śmiała?
-Bo wciąż nie mogę uwierzyć że właśnie teraz i tu z tobą siedzę. Zjedzenie z tobą lunchu jest przypadkiem jak jedna na milion. Po za tym onieśmielasz mnie.
-Kochasz mnie prawda?
-Oczywiście. Jesteś najcdowniejszym człowiekiem pod słońcem.
-czemu akurat ja?
-Chyba wiesz co o tobie myślę.
-Umówimy się?
-Z chęcią.
-Na Ibizie.
-Słucham?
-Jutro razem z twoją siostrą jedziesz na Ibizę.
-Nic o tym nie widziałam.
-Chciałem z wami jechać ale mi nie powoliła.
-Nie zawsze trzeba słuchać innych.
-Co sugerujesz.?
-wyśle ci adres hotelu.
-Amy chyba nie będzie zadowolona.
-Zrobisz jak zechcesz.
~Amy~
Kiedy wróciłam zauważyłam że Maya'e już tak nie zawstydza rozmowa z Niallem i że się świetnie dogadują.
Po obiedzie udaliśmy się do hotelu. Niall nie chciał iść do domu tylko chciał zostać do naszego wyjazdu. Wybrałam numer do mojego ojca
-Tato?
-O hej Amy.
-Tato kiedy wracasz do Oxfordu?
-Jutro z rana jadę po papiery.
-Zabierzesz nas?
-Jasne. Bądźcie o 8 u mnie.
-Okay.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie.
Nie jestem zadowola z tego rozdziału. Jest nudny i w sumie nic z niego nie wynika. Po za tym przepraszam że tak długo nie dodawałam.
Kocham <3
Karlee.
posted from Bloggeroid
Fajne i ciekawe opowiadanie. Fajne tło i blog :)
OdpowiedzUsuń(Spam)
Nigdzie nie znalazłam zakładki z napisem spam, dlatego tutaj komentuje :)
Hej, jestem Shadow. Chciałabym Cię zaprosić na blogi mojego autorstwa :
Opowiadanie o One Direction :
tell-me-what-you-feel.blogspot.com
oraz opowiadanie o Justinie Bieberze :
meet-dreams.blogspot.com
Może którychś z moich blogów przypadnie ci do gustu i zachcesz go skomentować :) Byłoby mi bardzo miło i byłabym wdzięczna za szczerą opinię. Jeśli zechcesz zostać czytelniczką na jednym z moich blogów czy na dwóch to będzie mi miło gościć cię wśród czytelników :) Pozdrawiam ;)
Czee ^^
OdpowiedzUsuńWczoraj ( zupełnym przypadkiem ) natrafiłam na twojego bloga i normalnie sie zakochałam :) Masz talent do pisania . Podoba mi się to, że jest dużo dialogów . A nie, jak w większości opowiadań, same opisy . :D Jestem ciekawa co będzie dalej . I co wydarzy sie na tej Ibizie ^^ Och . I jeszcze jedno : TAK BARDZOOO CHCE ŻEBY AMY BYŁA Z LOUISEM I ŻEBY SIE POGODZILI I WGL. <3 No dobra kończę ten spam :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
xxxxKarolajnexxxx
PS - Fajny wygląd bloga . Te tło jest takie wyjebane w kosmos *__*