-Majka wstawaj, bo się spóźnimy.
-Gdzie?
-Na samolot.
-Aaaa..
-Trzeba było nie siedzieć tyle na skype i gadać z Niallem.
-Dobra, już wstaje.
-Śniadanie masz na stole. Ja idę wziąć prysznic.- wzięłam standardowy zestaw ubrań. Mimo iż na Ibizie będzie gorąco mogę dać sobie ręke uciąć że Maya założy coś typu sukienka, spódniczka albo szorty, ja natomiast standardowo. Dżinsowe rurki, czarny t-shirt i czerwone conversy. U nas nie było tak ciepło jak zapewne tam więc na wierzch założyłam czerwono- szarą bejsbolówkę z czarną literką A pochodzącą od mojego imienia. Nie malowałam się w wyniku czego miałam więcej miejsca w walizce i więcej wolnego czasu. Byłam osobą która mało zwracała jakąś szczególną uwagę na swój wygląd. Raczej nie obchodziło mnie to co myślą o mnie inni. Choć mama mi powtarzała że to zła cecha ja na ten temat miałam odmienne zdanie.
Ubierałam się według swojego stylu: nigdy się zbytnio nie wyróżniałam, ale byłam tą dziewczyną w szkole która krytykowała 'tapeciary' w miniówach.
Wrzuciłam ostatnią rzecz do mojej walizki i zeszłam na dół.
-Dziewczyny chodźcie samochód czeka- usłyszałam głos mojej mamy wchodzącej do domu.
-Maja!
-Idę!- stojąc w przedpokoju było słychać stukanie szpilek o schody.
-Przkro mi kochane - zmieniasz buty na płaskie.
-Ale dlaczego?
-Bo podróż w szpilkach to sama udręka.
-Mówi się trudno.
-Nie, bo potem przez połowę pobytu będziesz mi stękała pod nosem jak to cię nogi bolą.
-Amy..
-Maya..
-No Amy proszę noo..
-Nie.
-Czy ty zawsze musisz być taka nieugięta?
-Ktoś w tej rodzinie musi.
Przebierasz się albo nie lecisz.
-Okay. Gotowe.
-No możemy jechać.- wrzuciliśmy nasze walizki do bagażnika i wsiadłyśmy do samochodu mamy.
Na lotnisku było strasznie tłoczno. Samoloty przylatywały i odlatywały co chwilę. Ciężko było przejść żeby cię ktoś nie potrącił, albo popchnął. Nie tylko inni mieli pecha. Odpisywałam na sms-a Ashley, a tu na mnie wpadł jakiś koleś. Telefon mi wypadł z ręki ale jakoś w tej ostatniej chwili udało mi się go złapać w dwa palce nad samą ziemią. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam i podniosłam wyrok na osobę stojącą nade mną. O yeah! Nie ma to jak wpadnie na gwiazdunie. Zobaczyłam uśmiechniętego, a zarazem najmłodszego członka 'The Wanted'.
-Sykes cwelu co jej zrobiłeś?- szepnął mu jeden z tego zespołu.
-Tak, tak to dobre ujęcie. Wzbogacić jeszcze troszkę twój opis.?
-Eee.. przepraszam. Mógłbym ci to jakoś wynagrodzić.
-Tak, w sumie to jest jedna rzecz.
-Wszystko co tylko chcesz.
-Listę życzeń ci przyśle na e-maila. A i jeszcze jedno kotku:
Na przyszłość uważaj co, z kim i przede wszystkim gdzie robisz, bo ludzie czasami bywają nie dyskretni - pocałowałam końce moich palców i przyłożyłam mu do policzka.
-Wpadnę kiedyś na wasz koncert- puściłam mu oczko i odeszłam. Mijając te wszystkie fanki, które mało nie sikały ze szczęścia na widok swoich idoli teraz obdarowali mnie zabójczym spojrzeniem.
Nie to że nie lubiłam 'The Wanted' czy coś, po prostu kiedy dowiedziałam się o 'ostrej wymianie zdań'
Zayna i jednego z tych gości przestałam ich lubić.
Maya gdzieś chwilowo zniknęła, a ja dalej wolnym krokiem szłam w stronę odprawy.
-Amy, coś ty narobiła?
-Nic.
-Jak mogłaś walić takimi do Nathana?
-Normalnie.
-Czyś ty zwariowała?!
-Nie.
-Boże Amy! Popatrz na mnie!- zatrzymałam się i spojrzałam na nią.
-To jest gwiazda. Nie powinnaś mu ciskać.
-Tsss...- ruszyłam dalej- jak dla mnie jest on normalnym człowiekiem.
-Tobie to można tłumaczyć. Jak zwykle twoje music być na wierzchu.
-Poprostu dla mnie jest jak każdy inny i nie widzę wyższej konieczności traktowania go jak jakąś szlachtę czy co.
Usiadłam na białym , skórzanym fotelu, a moja siostra poszła 'podpudrować nosek ' Jeszcze przed startem założyłam słuchawki na uszy i wygodnie usadowiłam się na fotelu. Na chwilę przed startem podeszła do mnie całkiem młoda kobieta w niebieskim stroju.
-Ty jesteś Amy?
-Tak. W czymś mogę pomóc?
-Niall Horan.. prosił żeby to przekazać.
-Eee..dziękuje. - wzięłam od niej malutkie pudełeczko wraz z kopertą. Najpierw otworzyłam kopertę. Był w niej list.
' Jeśli Amy to teraz czytasz to znaczy że dostałaś ten list. Mam nadzieję że jeszcze nie otworzyłaś pudełeczka. Proszę cię zrób to dopiero jak Maya zaśnie (bo tak zapewne będzie). W pudełeczku znajdziesz bransoletkę z połową serduszka. Żałóż ją proszę Majce. I proszę nie mów jej skąd ona się tam wzięła. Chyba nie miałbym odwagi powiedzieć jej że się w niej ... Zauroczyłem..?
Dziękuje. Nialler xx.'
Zginęłam kartkę przywracając jej poprzedni wygląd. Otworzyłam delikatnie czarne pudełeczko i ujrzałam srebrną bransoletkę a na niej czerwoną połówkę serduszka. Czyż to nie słodkie że oboje siebie na wzajem onieśmielają? Uśmiechnęłam się sama do siebie i pospiesznie schowałam pudełeczko i kopertę do torebki. Po chwili miejsce obok mnie zajęła moja siostra. Z głośników rozległ się głos kobiety proszącej o zapięcie pasów gdyż będziemy startować.
Maya zasnęła już po pół godziny drogi. Było pewne że tak się stanie bo zarwała pół nocki rozmawiając z Niallem na skypie. Ponownie wyciągnęłam pudełeczko i je Otworzyłam. Delikatnie wyjęłam bransoletkę i ostrożnie zaczęłam ją zakładać. Dopiero później zobaczyłam że ma z tyłu wyrytą literkę M. Schowałam już puste do kieszeni bluzy i znów założyłam słuchawki na uszy. Delikatnie przymknełam oczy po czym zasnęłam.
Obudziłam się po kilku godzinach kiedy usłyszałam prośbę o zapięcie pasów bo będziemy lądować. Szturchnęłam Maya'e żeby się obudziła, ale Ta dalej sobie spala w najlepsze. Uderzyłam ją pięścią w ramię.
-Ałłł.. Co tak mocno?
-Zapnij pasy, będziemy lądować.
-Już. - po wylądowaniu, odebraniu bagaży udaliśmy się do naszego hotelu, a był to Hotel Mirador de Dalt Vila.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego widok, bo widziałam że właśnie zaczyna się tydzień nowego życia. Przez 7 dni spanie i imprezy i nic po za tym. Zero problemów, wali mi to co się dzieje teraz w Londynie czy w Oxfordzie.
-Jestem tu i teraz. Jakie są twoje pozostałe 2 życzenia?- zapytałam siostry wchodząc do hotelu.
-Chcę poznać miłego i sympatycznego chłopaka który będzie mnie kochał tak samo jak ja jego.
-Skąd wiesz że już go nie poznałaś?- rzuciłam znaczące spojrzenie podchodząc do recepcji. Wzięliśmy karty od pokoi i ruszyliśmy w stronę wind.
Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Cieszyłam się że były taaakie duże. Wślizgnęłam się pod kołdre i po chwili zasnęłam.
------------------------------------------
Witajcie.
Wiem, wiem że rozdział lipny, ale nie mam talentu do pisania, a wy mimo wszystko piszecie mi że mam.
No cóż sprzeczność gustów :)
Yyy.. Przepraszam że nic nie wyrzucam na tamtego bloga. Chciałam dodać wczoraj, ale brat mi wprzyszł na kompa.
Obiecuje że dzisiaj wrzuce.
Wracając do tego bloga: Jedyną rzeczą która mi się w tym rozdziale podoba to monolog z Nathanem. Przepraszam wszystkie fanki The Wanted, które to czytając to poczuły się w jaki kolwiek sposób urażone.
Przepraszam za jakie kolwiek błędy.
To chyba wszystko.
kocham <3
Karlee.
-Gdzie?
-Na samolot.
-Aaaa..
-Trzeba było nie siedzieć tyle na skype i gadać z Niallem.
-Dobra, już wstaje.
-Śniadanie masz na stole. Ja idę wziąć prysznic.- wzięłam standardowy zestaw ubrań. Mimo iż na Ibizie będzie gorąco mogę dać sobie ręke uciąć że Maya założy coś typu sukienka, spódniczka albo szorty, ja natomiast standardowo. Dżinsowe rurki, czarny t-shirt i czerwone conversy. U nas nie było tak ciepło jak zapewne tam więc na wierzch założyłam czerwono- szarą bejsbolówkę z czarną literką A pochodzącą od mojego imienia. Nie malowałam się w wyniku czego miałam więcej miejsca w walizce i więcej wolnego czasu. Byłam osobą która mało zwracała jakąś szczególną uwagę na swój wygląd. Raczej nie obchodziło mnie to co myślą o mnie inni. Choć mama mi powtarzała że to zła cecha ja na ten temat miałam odmienne zdanie.
Ubierałam się według swojego stylu: nigdy się zbytnio nie wyróżniałam, ale byłam tą dziewczyną w szkole która krytykowała 'tapeciary' w miniówach.
Wrzuciłam ostatnią rzecz do mojej walizki i zeszłam na dół.
-Dziewczyny chodźcie samochód czeka- usłyszałam głos mojej mamy wchodzącej do domu.
-Maja!
-Idę!- stojąc w przedpokoju było słychać stukanie szpilek o schody.
-Przkro mi kochane - zmieniasz buty na płaskie.
-Ale dlaczego?
-Bo podróż w szpilkach to sama udręka.
-Mówi się trudno.
-Nie, bo potem przez połowę pobytu będziesz mi stękała pod nosem jak to cię nogi bolą.
-Amy..
-Maya..
-No Amy proszę noo..
-Nie.
-Czy ty zawsze musisz być taka nieugięta?
-Ktoś w tej rodzinie musi.
Przebierasz się albo nie lecisz.
-Okay. Gotowe.
-No możemy jechać.- wrzuciliśmy nasze walizki do bagażnika i wsiadłyśmy do samochodu mamy.
Na lotnisku było strasznie tłoczno. Samoloty przylatywały i odlatywały co chwilę. Ciężko było przejść żeby cię ktoś nie potrącił, albo popchnął. Nie tylko inni mieli pecha. Odpisywałam na sms-a Ashley, a tu na mnie wpadł jakiś koleś. Telefon mi wypadł z ręki ale jakoś w tej ostatniej chwili udało mi się go złapać w dwa palce nad samą ziemią. Odetchnęłam z ulgą. Wstałam i podniosłam wyrok na osobę stojącą nade mną. O yeah! Nie ma to jak wpadnie na gwiazdunie. Zobaczyłam uśmiechniętego, a zarazem najmłodszego członka 'The Wanted'.
-Sykes cwelu co jej zrobiłeś?- szepnął mu jeden z tego zespołu.
-Tak, tak to dobre ujęcie. Wzbogacić jeszcze troszkę twój opis.?
-Eee.. przepraszam. Mógłbym ci to jakoś wynagrodzić.
-Tak, w sumie to jest jedna rzecz.
-Wszystko co tylko chcesz.
-Listę życzeń ci przyśle na e-maila. A i jeszcze jedno kotku:
Na przyszłość uważaj co, z kim i przede wszystkim gdzie robisz, bo ludzie czasami bywają nie dyskretni - pocałowałam końce moich palców i przyłożyłam mu do policzka.
-Wpadnę kiedyś na wasz koncert- puściłam mu oczko i odeszłam. Mijając te wszystkie fanki, które mało nie sikały ze szczęścia na widok swoich idoli teraz obdarowali mnie zabójczym spojrzeniem.
Nie to że nie lubiłam 'The Wanted' czy coś, po prostu kiedy dowiedziałam się o 'ostrej wymianie zdań'
Zayna i jednego z tych gości przestałam ich lubić.
Maya gdzieś chwilowo zniknęła, a ja dalej wolnym krokiem szłam w stronę odprawy.
-Amy, coś ty narobiła?
-Nic.
-Jak mogłaś walić takimi do Nathana?
-Normalnie.
-Czyś ty zwariowała?!
-Nie.
-Boże Amy! Popatrz na mnie!- zatrzymałam się i spojrzałam na nią.
-To jest gwiazda. Nie powinnaś mu ciskać.
-Tsss...- ruszyłam dalej- jak dla mnie jest on normalnym człowiekiem.
-Tobie to można tłumaczyć. Jak zwykle twoje music być na wierzchu.
-Poprostu dla mnie jest jak każdy inny i nie widzę wyższej konieczności traktowania go jak jakąś szlachtę czy co.
Usiadłam na białym , skórzanym fotelu, a moja siostra poszła 'podpudrować nosek ' Jeszcze przed startem założyłam słuchawki na uszy i wygodnie usadowiłam się na fotelu. Na chwilę przed startem podeszła do mnie całkiem młoda kobieta w niebieskim stroju.
-Ty jesteś Amy?
-Tak. W czymś mogę pomóc?
-Niall Horan.. prosił żeby to przekazać.
-Eee..dziękuje. - wzięłam od niej malutkie pudełeczko wraz z kopertą. Najpierw otworzyłam kopertę. Był w niej list.
' Jeśli Amy to teraz czytasz to znaczy że dostałaś ten list. Mam nadzieję że jeszcze nie otworzyłaś pudełeczka. Proszę cię zrób to dopiero jak Maya zaśnie (bo tak zapewne będzie). W pudełeczku znajdziesz bransoletkę z połową serduszka. Żałóż ją proszę Majce. I proszę nie mów jej skąd ona się tam wzięła. Chyba nie miałbym odwagi powiedzieć jej że się w niej ... Zauroczyłem..?
Dziękuje. Nialler xx.'
Zginęłam kartkę przywracając jej poprzedni wygląd. Otworzyłam delikatnie czarne pudełeczko i ujrzałam srebrną bransoletkę a na niej czerwoną połówkę serduszka. Czyż to nie słodkie że oboje siebie na wzajem onieśmielają? Uśmiechnęłam się sama do siebie i pospiesznie schowałam pudełeczko i kopertę do torebki. Po chwili miejsce obok mnie zajęła moja siostra. Z głośników rozległ się głos kobiety proszącej o zapięcie pasów gdyż będziemy startować.
Maya zasnęła już po pół godziny drogi. Było pewne że tak się stanie bo zarwała pół nocki rozmawiając z Niallem na skypie. Ponownie wyciągnęłam pudełeczko i je Otworzyłam. Delikatnie wyjęłam bransoletkę i ostrożnie zaczęłam ją zakładać. Dopiero później zobaczyłam że ma z tyłu wyrytą literkę M. Schowałam już puste do kieszeni bluzy i znów założyłam słuchawki na uszy. Delikatnie przymknełam oczy po czym zasnęłam.
Obudziłam się po kilku godzinach kiedy usłyszałam prośbę o zapięcie pasów bo będziemy lądować. Szturchnęłam Maya'e żeby się obudziła, ale Ta dalej sobie spala w najlepsze. Uderzyłam ją pięścią w ramię.
-Ałłł.. Co tak mocno?
-Zapnij pasy, będziemy lądować.
-Już. - po wylądowaniu, odebraniu bagaży udaliśmy się do naszego hotelu, a był to Hotel Mirador de Dalt Vila.
Uśmiechnęłam się pod nosem na jego widok, bo widziałam że właśnie zaczyna się tydzień nowego życia. Przez 7 dni spanie i imprezy i nic po za tym. Zero problemów, wali mi to co się dzieje teraz w Londynie czy w Oxfordzie.
-Jestem tu i teraz. Jakie są twoje pozostałe 2 życzenia?- zapytałam siostry wchodząc do hotelu.
-Chcę poznać miłego i sympatycznego chłopaka który będzie mnie kochał tak samo jak ja jego.
-Skąd wiesz że już go nie poznałaś?- rzuciłam znaczące spojrzenie podchodząc do recepcji. Wzięliśmy karty od pokoi i ruszyliśmy w stronę wind.
Zmęczona rzuciłam się na łóżko. Cieszyłam się że były taaakie duże. Wślizgnęłam się pod kołdre i po chwili zasnęłam.
Witajcie.
Wiem, wiem że rozdział lipny, ale nie mam talentu do pisania, a wy mimo wszystko piszecie mi że mam.
No cóż sprzeczność gustów :)
Yyy.. Przepraszam że nic nie wyrzucam na tamtego bloga. Chciałam dodać wczoraj, ale brat mi wprzyszł na kompa.
Obiecuje że dzisiaj wrzuce.
Wracając do tego bloga: Jedyną rzeczą która mi się w tym rozdziale podoba to monolog z Nathanem. Przepraszam wszystkie fanki The Wanted, które to czytając to poczuły się w jaki kolwiek sposób urażone.
Przepraszam za jakie kolwiek błędy.
To chyba wszystko.
kocham <3
Karlee.
posted from Bloggeroid
A mi tam się podoba ;P
OdpowiedzUsuńTwierdzę ogólnie, że to jedno z lepszych opowiadań które czytam :D
OdpowiedzUsuńHAHAHA . Nie no zajebiste to jest ! :D
Ten monolog z Nathanem . HAHA . Dobre to ;33 okej , spadam czytać następny rozdział ^^
Pozdrawiaam :)