poniedziałek, 9 lipca 2012

Taki spontan, czaisz? - 6

-Przegrałaś Maya!
-Wygrałam.!
-Tak? Ciekawe jakim cudem.?
-Bo Doszłam do Centrum Handlowego.
-Ale tylko w jednym bucie.
-Nie moja wina że mi się  złamał obcas.
-A kogo? moja? Mogłaś bardziej uważać- uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Proponuję układ.
-Jaki?
-Ja wykonam zadanie i ty je wykonasz...
-Hmm..- zrobiłam minę myśliciela. Przecież to również idzie na moją niekorzyść. Niby ja bym miała poderwać jakiegoś kolesia a potem się z nim umówić? Nie ma mowy..Chyba że... - Dobra, ale ja chcę w Londynie.
-Proszę bardzo.. I tak twierdzę że nie zrobisz tego. Jesteś zbyt mało odważna żeby to zrobić.
- A to się jeszcze okaże.
-Amy to jest nasz pierwszy sklep, a ty już sobie wybrałaś sukienkę? 
-No. Zawsze tak robię.
-A tak właściwie po co ci sukienka?  Przecież ty ich Nigdy nie nienawidziłaś.
-I nadal tak jest, ale tata mnie zmusił do tego twierdząc że po jego biurze nie mogę pojawić się w dresach.
Ta w paski lepsza, nie? 
- Zdecydowanie.
-Więc idziemy do kasy.
-Ey! A szpilki? 
-Jakie szpilki? Szpilki w Londynie... Albo w ogóle.- zamruczałam cicho pod nosem.
- A ja? 
-Co ty? 
- No ja sobie jeszcze nie kupiłam sukienki.
-Ee.. tam ty to możesz iść w ogrodniczkach.- nie umiejący się powstrzymać od śmiechu szybciej wyszłam niż Weszłam i uciekając przed goniącą mnie Mayą wpadłam do pierwszego lepszego sklepu.
- Omg! Ale zajebiste sukienki.
-Nigdy nie wiesz kiedy sam sobie pleciesz sznur na szyję- rozłożyłam ręce do góry patrząc w sufit z nadzieją że ujrzę niebo.
-Co tam marudzisz.? 
-Nic tylko mówię że w tej ciemnoniebieskiej będzie ci dobrze.
-Ej.. masz rację. Idę przymierzyć. - westchnęłam cicho i Usiadłam na sofie biorąc do ręki jakieś czasopismo. Na trzeciej stronie widniał nagłówek:
Zazdrosne fanki Zayna Malika dopadły jego dziewczynę na lotnisku.
Na zdjęciu zobaczyłam jakiegoś niskiego czarnowłosego chłopaka. Nie widziałam go Nigdy wcześniej ani.w tv ani w roli gościa z mikrofonem. Jego karnacja była ciemniejsza niż zwykłych Brytyjczycy. Mogę jedynie przypuszczać że jako gwiazda chodzi na solarkę , bo ra
czej o zwykłych ludziach nie piszą w gazecie, albo jest muzułmaninem.  Nie zdążyłam nawet przeczytać artykułu bo z przebieralni wyszła Maya.
-Jak wyglądam?
-Idealnie, płać i idziemy.-Rzuciłam od niechcenia by tylko wyjść ze sklepu.
-Dzięki za doradzenie.
-Nie ma sprawy, czysty przypadek.- Wróciliśmy do domu.  Według mojego uznania zrobiłam dzisiaj na  śniadanie dla mnie i mojej kochanej siostrzyczki płatki mlekiem.
-Emm.. Maya wiesz co cię teraz czeka?
-Co?
-wielki podryw..- poruszałam śmiesznie brwiami.
-Ta jasne..Ciekawe gdzie.?
- Przed  Centrum Handlowym. Za 15 minut wychodzimy.
-Ha ha.. Jasne..
-Zakład to zakład.
- No dobra. - wchodząc do swojego pokoju poczułam dziwny męski zapach perfum.
-Tata..- zamruczałam cicho pod nosem. Z szafy wyjęłam szaro niebieską bejsbolówkę czarny t- shirt z nadrukiem i pod kolor szare " sindbady". Ubrania rzuciłam na łóżko chcąc udać się do łazienki pod coś przyciągało moją uwagę.
- Kocham cię tato, Maya zapewne pęknie zazdrości.- przebrałam się w przyszykowane rzeczy i ruszyłam do May pokoju.
-Maya? Znowu sukienka.?
-Co ty do niej masz?
-Że jest za mała
-Że co?
-Wiaderko. Znowu nie dojdziesz. Załóż  tą spódniczkę w czachy i baleriny i idziemy bo nie ma czasu.
-Oj tam..
***Pół godziny później**
-No więc gdzie to jest?
-Emm..tam- wskazałam palcem na plac  przed Centrum Handlowym. Gdy tylko zobaczyłam tych chłopaków tańczących hip hop przypomniało mi się moje pierwsze lekcję.
-Chyba sobie żartujesz. Ci goście co tańczą są nie do osiągnięcia.
-Siostrzyczko wszystko się da załatwić.
-Jasne Ciekawe jak? Tam jest chyba z 10 ochroniarzy.
-Oj tam dla chcącego nic trudnego.
-Oświeć mnie geniuszu jak zamierzasz to zrobić.
-Otórz ten wysoki blondyn, jak myślisz ile ma lat?
-Em.. No 25.
-Ha!  Właśnie że nie bo to jest świeża 20. To właśnie u niego byłam z Justinem na urodzinach. To jest jego kuzyn. Z zawodu jest chyba mechanikiem, ale dorabia sobie na imprezach, koncertach itp.
-Świetnie i co dalej?
-Nie wiem potem się wymyśli.
-Żartujesz sobie?  plan musi być idealny.
-Ale teraz nie będzie.-Warknęłam na siostrę. -
-Ugh.. a.. Amy.. Mogę cię o coś zapytać?
-Hmm..
-Czemu mnie okłamałaś?
-Kiedy?
-No wtedy... Powiedziałaś rodzicom że jedziesz do Viki a to była nie prawda nie?
-Eh.. To długa historia..
- A..ale..
- Dobra  nie męcz się powiem ci jak było.
Wtedy rzeczywiście okłamałam rodziców i wróciłam do Liverpoolu do Kevina i razem poszliśmy..
-..Na kurs tańca a mianowicie hip hopu..
-No właśnie potem nie było żadnej wycieczki krajoznawczej do Londynu tylko pojechaliśmy z Kevinem na konkurs  - Czemu to akurat teraz  mówię? Bo Nigdy wcześniej nie było okazji. Nie miałam gdzie wykorzystywać umiejętności, nikomu się nie chwaliłam i nawet nie wiem czy bym teraz potrafiła zatańczyć. Nigdy nie żałowałam że się nauczyłam tego tańczyć. - Em.. To ja idę.. Przepchałam się przez tłum dziewcząt, piszczących dziewcząt . Nie wiedziałam że chopacy zdobyli taką sławę. Podeszłam do blondyna od tylu zdejmując mu okulary przeciwsłoneczne.
-O Amy! dawno się nie widzieliśmy..
-Nie dalej niż dwa tygodnie temu..- uśmiechnęłam się- możemy na słówko?
-Jasne.. Coś się stało? Samochód ci się popsuł czy domówkę robisz?
-Żadne z tych rzeczy.. Po prostu chodzi o wygranie zakładu.. Możesz po tym układzie poprosić któregoś z tych chłopaków...
-Hmm.. No nie wiem.. Coś za coś..- pogłaskał się po niewidzialnej brodzie.- A znasz ich wgl.?
-Tak,i to jeszcze jak dobrze. Rywalizowałam z.. - w pewnym momencie ugryzłam się w język- no nie ważne. Zawołasz któregoś..? - ochroniarz zrobił  o co prosiłam prowadząc ze sobą Davida.
-Hej. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Amy...! - chłopak  przytulił mnie co wywołało u mnie wielkie zaskoczenie.
-Co tam u ciebie?
- jak widać rozwijamy się.. A ty..?
-Hmm... Człowieku..ja z rok tego nie tańczyłam..
-Czas to nadrobić..Chodź.
- Powaliło cię.. Ja nie umiem..
-Właśnie się zaraz o tym przekonamy..
-Ja chcę spotkać się z Ziemią.. Ratunku..- powstrzymując własny napad śmiechu darłam się na chłopaka co zamiast wyglądać groźnie było bardziej śmieszne niż myślałam.
-Chłopaki pamiętacie Amy?
-To Ta Amy?
- No nie to Ta z drugiego końca planety- rzuciłam Sarkastycznie
-Czyli to ona.. Bo Amy którą ja znam jest...
-Carol wszyscy wiemy jaką jest Amy którą ty  znasz- Tym raz wtrącił się Tom.
-Chłopacy, co wy na to żeby Amy z nami zatańczyła?
-Ja?  Ja nie chce.. Ja nie pamiętam jak to szło..
-Więc czas to sobie przypomnieć. - Nie przyszłam tutaj żeby tańczyć tylko żeby zdobyć numery do nich, a moi byli rywale wkręcili mnie w to. Chciałam już uciec z tamtego miejsca ale gdy przypomniał mi się Londyn, 2010 rok, godzina 4 Pm gdy razem tańczyliśmy ten układ. Serce zaczęło mi bić szybciej i mocniej. I jak tu teraz odmówić trójce brązowych i dwójce niebieskich paczydełek?   Wkręciłam się w to.. Nie pomyślałam że mi pójdzie to tak z płatka.Miło było cofnąć się w czasie wtedy jak tańczyłam. Chyba z powrotem wrócę do tańca.
-I ty nie umiesz tańczyć, tak?
- Oj tam.. To był taki impuls..Taki spontan czaisz? Jak na was spojrzałam to wszystkie wspomnienia  wróciły..-Ojej jak słodko.. -zdziwiło mnie że chłopcy mnie aź tak lubią żeby zrobić zbiorowego  niedźwiadka.
-Wiecie że za wami tęskniłam?
- My za Tb też..- David
-To ja proponuję jakieś lody  dla ochłody- Tom
-Teraz?
- No nie jutro.
- Jutro to ja już będę w Londynie. A teraz to ja marzę żeby wskoczyć pod prysznic bo pot się po mnie leje a cuchnę gorzej niż skunks.
-To akurat jest prawda.-
-Ey! Wy stokrotkami nie pachniecie.- zrobiłam minę obrażonego  dziecka ale widząc ich nie dałam rady utrzymać powagi.
-To co za godzinkę przed Centrum Handlowym?- Tom
-A którą mamy?
-12:03.
-Ok.
-Chłopacy a co wy tacy jakoś mało rozmowni? - zwróciłam się do trójki pozostałych chłopaków.
-Em.. My nadal jesteśmy zaszokowani twoją obecnością.
-Philip.. Nic się nie zmieniłeś.. Nadal się mnie wstydzisz?
-Chyba bardziej się ciebie boi niż wstydzi- Dominic
-To ten.. Do zobaczenia.- Odeszłam od chłopaków kierując się w stronę Mayi.
-Amy..- Usłyszałam za sobą głos Toma.
-Co tam?
-Em.. Skołuj jakąś koleżankę.
-Zawsze byłeś taki bezpośredni?- rzuciłam jeden z uśmiechów w jego stronę.
- pytasz jakbyś mnie nie znała.
-Oj Tomi, Tomi.
-Ey! Nie mów tak na mnie.
-okey.
-Okey że załatwisz koleżankę czy okey  że nie będziesz na mnie tak mówić.?
-Jedno i drugie.
- Już wiem za co cię kocham.
-Ey!  Nie pozwalaj sobie.- bezczelnie pokazał mi język, na co ja się zaśmiałam i rzucił krótkie dziękuje.
Natomiast ja z rogalem na gębie poszłam do Mayi.
***Viki**
- Styles co ty do cholery robisz w moim łóżku? I to do tego nago?
-A skąd niby ja to mam wiedzieć. Ale jeżeli nie zauważyłaś to ty też jesteś nago.
- O cholera.. Trochę się porobiło.
Ale mnie łeb napierdala.
- Mnie też.
- Dobra dosyć tego dobrego. Teraz Alleluja zabieraj z mojej kołdry swojego chuja.- ryknęłam niepohamowanym śmiechem- Styles spadaj mi stąd.
-Nie mów że ci nie było dobrze..- Harry jak zwykle nie omieszkał bez pokazania swojego uzębienia.
-Ale to nie oznacza że masz tu leżeć do południa.
- Nie zaprzeczyłaś czyli to prawda.
-Styles nie denerwuj tylko won mi z pokoju, bo chcę się ubrać.
-Dlaczego ja? Nie możesz ty iść?
-Nie bo po pierwsze to mój pokój a po drugie ty nie masz problemu z nagością..- na te ostatnie słowa lekko się zarumieniłam.
- Ty jakoś wczoraj też nie miałaś z tym problemu.
-Hazza.- rzuciłam go poduszką na co on wybiegł z mojego pokoju zabierając  ze sobą ubrania.
-Styles! Ładne masz tyły.- uśmiechnęłam się triumfalnie. Mimo to nie jestem z siebie zadowolona.Przespałam się z nim tylko dlatego że byłam piana.. Ale jestem idiotką.. Nie pamiętam nic z tego wieczora tylko tyle jak przyniosłam wino do pokoju i dalej..
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Co 11? Myślę że Christian nie wróci wcześniej. Ubrałam niebieski t-shirt z jakimś nadrukiem i czarne rurki. Bezinteresownie umalowałam się zapominając że moje włosy wyglądają jak stary mop do podłogi. Włosy związałam w luźnego koczka. Stanęłam przed lustrem chcąc założyć mój srebrny łańcuszek z czterolistną koniczynką.  Na  mojej szyi była różowa plamka co oznaczało.. Malinkę.
-Styles.! Zabiję Cię!


____________________________________________________
 Dzień dooooberek:)
 Więc tak jak widać mamy 6. Ogólnie nie jestem z niej zadowolona ale dialog Viki i Harrego mnie rozwala :p 
Myślę że za 2 dni skończymy rwać porzeczki więc wtedy już będę regularnie dodawać.
Jestem z was dumna, udało wam się nabić 10 komentarzy za co wam dziękuje i liczę na następne tyle :)

Teraz trochę ode mnie:
Są wakacje i szczerze powiedziawszy trochę mi się nudzi w te długie wieczory. Dlatego chciałabym was prosić żebyście zostawiali linki do swoich blogów. Może kogos bloga czytam a może pojawił się ktoś nowy ;D 

A i jak myślicie co miała na myśli Amy mówiąc:
 ' Kocham cię tato, Maya zapewne pęknie zazdrości' ??

Nabijamy do 10 ^^
                                                                                                         ILove1D

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Harry'ego i Viki <3

    Rozdział boski ;D

    Czekam na nowy ;****

    http://carrot-world-with-king-of-carrots.blogspot.com/
    http://zycie-to-jeden-wielki-bol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, Viki mnie rozwala, a Amy i Maya idą na lody xD
    Oto mów link, mam nadzieję że zajżysz w wolnym czasnie:
    http://zawszefajnaxd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy to pojęcia nie mam o co chodziło Amy. ;)
    True, Viki i Harry genialnie :D Ciekawi mnie czy coś z tego wyniknie, ale to chyba tylko jednorazowa przygoda, nie? Tak mi się wydaje... ;)
    Świetny rozdział... Again :)
    Czekam na kolejny :)

    http://thereason-forthatsmile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny < 3
    Masz talent ; )
    Czekam nn ; *

    OdpowiedzUsuń