-Harry! Ty debilu! Postaw mnie z powrotem na ziemię bo cię skrzywdzę.- darłam się ba chłopaka bez opamiętania. Strasznie mnie śmieszyła mina ludzi którzy przechodzili obok nas. Nawet raz w domu wybiegła rozhisteryzowana staruszka i nas opieprzyła że jest już cisza nocna a my się drzemy jak nie normalni. Że dzieci pobudzimy i że jak się nie uspokoimy to wezwie policję. A my ją wyśmialiśmy i poszliśmy dalej. W głębi duszy byłam wściekła na Harry'ego. Miałam ochotę go udusić.
-Paniczu Harry i panno yyy..eeem.. Amy i reszta bandy nie dało by się trochę ciszej? - Usłyszałam głos mężczyzny za sobą. Emm.. to chyba był głos policjanta. Nie widziałam dobrze jego twarzy śle widziałam jak jego kąciki ust się lekko unoszą.
-Może i się da..
-Ty się Harry już zamknij. Wystarczająco mnie dzisiaj zdenerwowałeś po za tym ja muszę cierpieć przez twój debilizm po za tym nie dawno dowiedziałam się iż zostanę twoją żoną, chociaż nie wiem z jakiej to okazji i do tego Zjadłeś całą torebkę moich żelków Pierwszą i ostatnią miłość mego życia. A więc zamilcz bezczelny.. bezczelny wyżeraczu żelusiów i nie wtrącaj się w konwersję dorosłych.
-A ja to może dziecko?
-A nie? Po za tym nie będę z tobą dyskutować. Wolę już z tymi panami. Więc wracając do tematu.. albo raczej nie wracając. Nie jestem w stanie rozmawiać z władzą wisząc do góry nogami. To nie. yyy..higieniczne.
-Harry postaw panią na ziemię. -Ale dlaczego?
-Bo władzy się słucha, damą ustępuje i słucha starszych.
-A jeśli nie postawię jej?
-Ymm.. paragrafik porwanie i przetrzymywanie kobiety..
-..dziewicy..- przerwałam mu zdanie.
-... bez warunków do życia.
-Więc? - zapytałam z nadzieją w głosie że mnie postawi.
-Ja cię jeszcze dorwę..
-Jasne,jasne.. - wreszcie stanęłam na ziemi. Rozprostowałam nogi i Spojrzałam w kierunku mężczyzn.
- Vas happening?
-Dostaliśmy zgłoszenie że nie jaki panicz Harry, panna Amy i reszta zakłócają spokój.
- Ciekawe skąd policja mnie zna. Kurde mam jakiś fanów czy co?- zrobiłam minę myśliciela.
-Paniczu Harry i panno yyy..eeem.. Amy i reszta bandy nie dało by się trochę ciszej? - Usłyszałam głos mężczyzny za sobą. Emm.. to chyba był głos policjanta. Nie widziałam dobrze jego twarzy śle widziałam jak jego kąciki ust się lekko unoszą.
-Może i się da..
-Ty się Harry już zamknij. Wystarczająco mnie dzisiaj zdenerwowałeś po za tym ja muszę cierpieć przez twój debilizm po za tym nie dawno dowiedziałam się iż zostanę twoją żoną, chociaż nie wiem z jakiej to okazji i do tego Zjadłeś całą torebkę moich żelków Pierwszą i ostatnią miłość mego życia. A więc zamilcz bezczelny.. bezczelny wyżeraczu żelusiów i nie wtrącaj się w konwersję dorosłych.
-A ja to może dziecko?
-A nie? Po za tym nie będę z tobą dyskutować. Wolę już z tymi panami. Więc wracając do tematu.. albo raczej nie wracając. Nie jestem w stanie rozmawiać z władzą wisząc do góry nogami. To nie. yyy..higieniczne.
-Harry postaw panią na ziemię. -Ale dlaczego?
-Bo władzy się słucha, damą ustępuje i słucha starszych.
-A jeśli nie postawię jej?
-Ymm.. paragrafik porwanie i przetrzymywanie kobiety..
-..dziewicy..- przerwałam mu zdanie.
-... bez warunków do życia.
-Więc? - zapytałam z nadzieją w głosie że mnie postawi.
-Ja cię jeszcze dorwę..
-Jasne,jasne.. - wreszcie stanęłam na ziemi. Rozprostowałam nogi i Spojrzałam w kierunku mężczyzn.
- Vas happening?
-Dostaliśmy zgłoszenie że nie jaki panicz Harry, panna Amy i reszta zakłócają spokój.
- Ciekawe skąd policja mnie zna. Kurde mam jakiś fanów czy co?- zrobiłam minę myśliciela.
-Eh.. to bardziej skomplikowane. To gdzie idziecie?
-Podobno na London Eye..
-A może byście na nas zaczekali i byśmy na imprezę skoczyli..?
-Proszę, proszę . policjant chce nas uwieść i zaprasza nas na dyskotekę..- mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Kto powiedział że uwieść.. po prostu mamy ochotę na dobrą zabawę.
-To idziemy?- Harry pokazał biel ząbków.- wszyscy za. Więc idziemy.
-Nie.
-Yy.. dlaczego?
-Ja wam daje wolną rękę. Ale jeśli wy pójdziecie na imprezę ja wam już matmy tłumaczyć nie będę i jutro wracam do domu.
-Szantaż?- któryś z policjantów stanął po stronie Harrego. Jak przedtem to stanął po mojej stronie a teraz po jego.
-Nie wtrącaj się.
-Ale Amy. Przecież po tej całej nauce trzeba się wyluzować, odpocząć i dać sobie trochę spokój z tą głupią budą.
-Nie Nick. Nie po to ja tutaj przyjechałam żeby imprezować. Albo ci zależy na nauce albo na imprezach.
-Ale przecież już to rozumiem. A po za tym jutro jeszcze to sobie przypomnę.
-Tak jak dzisiaj się najebiesz w trzy dupy, nie będziesz miał nawet siły dojść do sracza i będziesz rzygał dalej niż widzisz. A na kaca następnego dnia ci nawet sodówka nie pomoże.
-Dobra wyluzuj.
-Amy chodź z nami.- Harry
-Nie. Ja swoich zasad nie łamię. Ja nigdzie nie idę.. a wy róbcie co chcecie. Ja wracam do Oxfordu.
Nie do zobaczenia.-Odwróciłam się na pięcie i pokierowałam się w stronę domu Viki.
-Am zaczekaj..- nie reagowałam. Szłam dalej przed siebie. Zrobiło mi się cholernie przykro, że dla nich rzuciłam wszystko i przyjechałam tu tylko po to by tłumaczyć im tą pieprzoną matmę, a oni tak mi się odwdzięczyli. Jestem zbyt dobra i Kurwa łatwowierna. Może łatwiej było by być ciętą suką, która przypierdoli takiemu dupkowi jakim był Harry i powie:
-Za moje starania, za mój stracony czas i za to że istnieją takie chuje jak ty. !
Czas na małe zmiany Amy- powiedziałam w myślach sama do siebie. Może będę znana z tego że wygarniam wszystkim prosto z mostu.
- Bo taka już jestem. I nie próbuj mnie cwaniaku zmienić. Nie będę z tobą grała w te twoje pieprzone gierki. Obiecuje że następnym razem ci szczerze przypierdolę.
***Viki***
-I co do chuja zrobiliście.? - Wydarłam się na dwóch chłopaków stojących przede mną.-Kto wam Kurwa teraz będzie debile matmę tłumaczył? To ona wszystko rzuciła i do was przyjeżdża a wy tak jej się odwdzięczacie? Jesteście żałośni.
-Nikt jej nie zapraszał.
-Jasne. Żeby tak tobie ktoś się odwdzięczył.
A ty Harry nie masz nic do powiedzenia?
-Ja myślę tak samo jak Nick.
-W takim razie za to że w taki sposób podziękowaliście Amy ja też wam dziękuje.-Sarkastycznie szybkim ruchem.ręki zamachnęłam się i wycelowałam w twarz Nicka. Z otwartej dłoni uderzyła go w polik. Zarówno jego jak i Harry'ego.
-A teraz zejdźcie mi z oczu skurwysyny.- Odwróciłam się i pobiegłam za Amy.
W tym samym czasie ( w Oxfordzie) Maya:
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nic mi się nie chciało. Chciałam iść z Amy na jakąś imprezę ale ta pojechała gdzieś nawet nie mówiąc mi gdzie. Miałam ochotę wsiąść w samochód i jechać gdzieś na koniec świata. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Niechętnie podniosłam się i odebrałam.
-Halo?
-Maya jesteś w domu?
-Tak. Amy.. coś się stało?
-Yy..Nie.. możesz przyjechać po mnie do Londynu?
-Jak to..? Ty jesteś w Londynie?
-Tak
-Dobrze.. Już jadę.. Przyjechać do Viki?
-Nie. Będę w Milk Shake City.
-Okay.
Założyłam baleriny i wzięłam jakiś sweterek. Z kuchni chwyciłam kluczyki od pojazdu i Pobiegł am w stronę auta.
~Amy~
Zauważyłam że za mną zaczęła iść Viki więc zmieniłam kierunek i poszłam do MilkShake City. Zadzwoniłam do.Mayi żeby po mnie przyjechała. Weszłam do pomieszczenia. Było tam kilku ludzi. Zamówiłam sobie Shakea czekoladowego i Usiadłam przy jednym z wolnych stolików. Powoli sączyłam swój napój. Od kilku minut przyglądałam się jakiemuś blondynowi. Znajoma mi ta mordka. Chwaciłam swojego Shaka i podeszłam do chłopaka.
-Hej. Mogę usiąść?
-Yy..tak jasne.
-Przepraszam że zapytam ale my się czasem nie znamy?20:26:44- Nie wydaje mi się ale miło mi cię poznać. Jestem Liam.
-Mnie również ciebie miło poznać. Ja jestem Amy.
-Hmm.. pasuje do ciebie to imię. Tylko jak na razie twój wyraz twarzy przedstawia złość i zdenerwowanie. Czyż nie?
-Aż tak bardzo to widać?
-Nie- blondyn się lekko uśmiechnął.
-Cóż dla osoby która nie ma problemu z odczytywaniem wyrazów twarzy to błahostka.
-Skąd wiesz że to nie przypadek.?
-Widać to po tobie. Na pierwszy rzut oka widać że jesteś rodzajem człowieka spokojnego, miłego a twoje oczy się śmieją co oznacza że jesteś wyluzowany i lubisz rozmawiać z ludźmi i im pomagać.
-Skąd to wszystko wiesz?
- Twoje oczy mi powiedziały.
- Jasne. A ładnie to tak oceniać ludzi po wyglądzie?
-A ja skłamałam mówiąc o Tobie?
-Nie. Nie źle ci to wychodzi.
-Dzięki.- na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, porem oboje Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Może Przejdziemy się?
-Przykro mi. Czekam na siostrę. -Aha. To może spotkamy się jutro.
- To raczej nie możliwe.
-Dlaczego?
-Em.. bo ja mieszkam w Oxfordzie.
-Kawałek drogi.
-Niestety.
Liam..
- Hmm..
-Powiedz mi coś o sobie.
-Mam 19 albo raczej jeszcze 18 lat. Urodziłem się 28 sierpnia. Mam kilka sióstr ale obecnie mieszkam w Londynie tu z przyjaciółmi.
-Fajnie. A ulubiony kolor?
-Fioletowy.
-Ulubiony sport?
-Koszykówka.
-Zainteresowania?
-Gram trochę na gitarze?.
-'Trochę'?
-Tak. Nie za bardzo mam czas grać.
-Przyjedź do mnie. Ja cię nauczę grać na girarze i przy okazji na perkusji.
-Umiesz grać na gitarze?
-Ehem.. ale i tak wolę perkusje.
- Heh.. a twój ulubiony kolor?
-Sama nie wiem.. czarny niebieski czerwony i Hmm.. szary.
-Zainterweniowania?
- Piłka nożna i skok ze spadochronu.
- Piłka nożna..? Skok ze spadochronu..? Coraz bardziej mi się podobasz..
-Ojeja.. bo się zaraz zarumienię..- uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka. Poczułam wibracje w kieszeni.
-Halo.?
-Ja już Amy jestem pod Milk Shake City. Weź mi shake waniliowego i przychodź. Czekam na ciebie.
- Dobra już idę.-Przepraszam cię Liam ale muszę już iść.
-Ale jak to? zostaw mi chociaż numer telefonu.
-Poszukaj mnie na twitterze.
Wpisz Amy Grande. Na razie.- kupiłam Mayi tego shake waniliowego i wyszłam z budynku.
-Część siostrzyczko.
-Hej.
em.. Amy..
-To nie jest Payne?
-Jaki Payne?
Wydaje ci się.
- Dobra jedźmy już.
~ Viki~
Amy zniknęła mi z pola widzenia. Obeszłam chyba wszystkie najbliższe uliczki i nic. Dzwoniłam do niej kilka razy ale nie odbierała więc poszłam do domu. Rodziców jak zwykle nie było zastałam tam tylko Emily i mojego brata Christiana. Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Od razu oboje zbiegli na dół. Poszłam do salonu i otworzyłam barek. Rozważałam co wziąć: piwo, wódkę czy wino. Ostatecznie zdecydowałam się na wszystko.
-Pijecie ze mną?- zapytałam z nadzieją. Oboje pokiwali przecząco głowami. W takim razie wzięłam piwo i pół litra wina.
-Nie przesadzasz?
-Mógł byś się raz odpierdolić i dać mi wolną rękę? Nie jestem już małym dzieckiem i nie będziesz mi mówił co mam robić. To moja sprawa i moje życie. A ty skoro nie chcesz słuchać moich wyżaleń spieprzaj mi z oczu i daj mi święty spokój.
-Nie dam ci spokoju bo jesteś moją siostrą.
-Tsa.. Tylko w papierach.
Miłego wieczoru.- rzuciłam i poszłam do swojego pokoju trzymając w ręce butelki z alkoholem.
~Maya~
-Amy..?
-Hmm..?
-Kim był ten chłopak.?
No ten blondyn co wyszedł za tobą z Milk Shake City.
-To był Liam.
-Czyli jednak to był Payne.
-Jaki Payne do cholery? Kim jest? Nie znam żadnego Payne.
- No nie znasz Liama Payne?
- Nie.
-To jest członek zespołu One Direction.
-Nie wiem czy to on ponieważ nie wiem jak on wygląda. A po za tym nie lubię One Direction.
-Podobno na London Eye..
-A może byście na nas zaczekali i byśmy na imprezę skoczyli..?
-Proszę, proszę . policjant chce nas uwieść i zaprasza nas na dyskotekę..- mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Kto powiedział że uwieść.. po prostu mamy ochotę na dobrą zabawę.
-To idziemy?- Harry pokazał biel ząbków.- wszyscy za. Więc idziemy.
-Nie.
-Yy.. dlaczego?
-Ja wam daje wolną rękę. Ale jeśli wy pójdziecie na imprezę ja wam już matmy tłumaczyć nie będę i jutro wracam do domu.
-Szantaż?- któryś z policjantów stanął po stronie Harrego. Jak przedtem to stanął po mojej stronie a teraz po jego.
-Nie wtrącaj się.
-Ale Amy. Przecież po tej całej nauce trzeba się wyluzować, odpocząć i dać sobie trochę spokój z tą głupią budą.
-Nie Nick. Nie po to ja tutaj przyjechałam żeby imprezować. Albo ci zależy na nauce albo na imprezach.
-Ale przecież już to rozumiem. A po za tym jutro jeszcze to sobie przypomnę.
-Tak jak dzisiaj się najebiesz w trzy dupy, nie będziesz miał nawet siły dojść do sracza i będziesz rzygał dalej niż widzisz. A na kaca następnego dnia ci nawet sodówka nie pomoże.
-Dobra wyluzuj.
-Amy chodź z nami.- Harry
-Nie. Ja swoich zasad nie łamię. Ja nigdzie nie idę.. a wy róbcie co chcecie. Ja wracam do Oxfordu.
Nie do zobaczenia.-Odwróciłam się na pięcie i pokierowałam się w stronę domu Viki.
-Am zaczekaj..- nie reagowałam. Szłam dalej przed siebie. Zrobiło mi się cholernie przykro, że dla nich rzuciłam wszystko i przyjechałam tu tylko po to by tłumaczyć im tą pieprzoną matmę, a oni tak mi się odwdzięczyli. Jestem zbyt dobra i Kurwa łatwowierna. Może łatwiej było by być ciętą suką, która przypierdoli takiemu dupkowi jakim był Harry i powie:
-Za moje starania, za mój stracony czas i za to że istnieją takie chuje jak ty. !
Czas na małe zmiany Amy- powiedziałam w myślach sama do siebie. Może będę znana z tego że wygarniam wszystkim prosto z mostu.
- Bo taka już jestem. I nie próbuj mnie cwaniaku zmienić. Nie będę z tobą grała w te twoje pieprzone gierki. Obiecuje że następnym razem ci szczerze przypierdolę.
***Viki***
-I co do chuja zrobiliście.? - Wydarłam się na dwóch chłopaków stojących przede mną.-Kto wam Kurwa teraz będzie debile matmę tłumaczył? To ona wszystko rzuciła i do was przyjeżdża a wy tak jej się odwdzięczacie? Jesteście żałośni.
-Nikt jej nie zapraszał.
-Jasne. Żeby tak tobie ktoś się odwdzięczył.
A ty Harry nie masz nic do powiedzenia?
-Ja myślę tak samo jak Nick.
-W takim razie za to że w taki sposób podziękowaliście Amy ja też wam dziękuje.-Sarkastycznie szybkim ruchem.ręki zamachnęłam się i wycelowałam w twarz Nicka. Z otwartej dłoni uderzyła go w polik. Zarówno jego jak i Harry'ego.
-A teraz zejdźcie mi z oczu skurwysyny.- Odwróciłam się i pobiegłam za Amy.
W tym samym czasie ( w Oxfordzie) Maya:
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nic mi się nie chciało. Chciałam iść z Amy na jakąś imprezę ale ta pojechała gdzieś nawet nie mówiąc mi gdzie. Miałam ochotę wsiąść w samochód i jechać gdzieś na koniec świata. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Niechętnie podniosłam się i odebrałam.
-Halo?
-Maya jesteś w domu?
-Tak. Amy.. coś się stało?
-Yy..Nie.. możesz przyjechać po mnie do Londynu?
-Jak to..? Ty jesteś w Londynie?
-Tak
-Dobrze.. Już jadę.. Przyjechać do Viki?
-Nie. Będę w Milk Shake City.
-Okay.
Założyłam baleriny i wzięłam jakiś sweterek. Z kuchni chwyciłam kluczyki od pojazdu i Pobiegł am w stronę auta.
~Amy~
Zauważyłam że za mną zaczęła iść Viki więc zmieniłam kierunek i poszłam do MilkShake City. Zadzwoniłam do.Mayi żeby po mnie przyjechała. Weszłam do pomieszczenia. Było tam kilku ludzi. Zamówiłam sobie Shakea czekoladowego i Usiadłam przy jednym z wolnych stolików. Powoli sączyłam swój napój. Od kilku minut przyglądałam się jakiemuś blondynowi. Znajoma mi ta mordka. Chwaciłam swojego Shaka i podeszłam do chłopaka.
-Hej. Mogę usiąść?
-Yy..tak jasne.
-Przepraszam że zapytam ale my się czasem nie znamy?20:26:44- Nie wydaje mi się ale miło mi cię poznać. Jestem Liam.
-Mnie również ciebie miło poznać. Ja jestem Amy.
-Hmm.. pasuje do ciebie to imię. Tylko jak na razie twój wyraz twarzy przedstawia złość i zdenerwowanie. Czyż nie?
-Aż tak bardzo to widać?
-Nie- blondyn się lekko uśmiechnął.
-Cóż dla osoby która nie ma problemu z odczytywaniem wyrazów twarzy to błahostka.
-Skąd wiesz że to nie przypadek.?
-Widać to po tobie. Na pierwszy rzut oka widać że jesteś rodzajem człowieka spokojnego, miłego a twoje oczy się śmieją co oznacza że jesteś wyluzowany i lubisz rozmawiać z ludźmi i im pomagać.
-Skąd to wszystko wiesz?
- Twoje oczy mi powiedziały.
- Jasne. A ładnie to tak oceniać ludzi po wyglądzie?
-A ja skłamałam mówiąc o Tobie?
-Nie. Nie źle ci to wychodzi.
-Dzięki.- na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce, porem oboje Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Może Przejdziemy się?
-Przykro mi. Czekam na siostrę. -Aha. To może spotkamy się jutro.
- To raczej nie możliwe.
-Dlaczego?
-Em.. bo ja mieszkam w Oxfordzie.
-Kawałek drogi.
-Niestety.
Liam..
- Hmm..
-Powiedz mi coś o sobie.
-Mam 19 albo raczej jeszcze 18 lat. Urodziłem się 28 sierpnia. Mam kilka sióstr ale obecnie mieszkam w Londynie tu z przyjaciółmi.
-Fajnie. A ulubiony kolor?
-Fioletowy.
-Ulubiony sport?
-Koszykówka.
-Zainteresowania?
-Gram trochę na gitarze?.
-'Trochę'?
-Tak. Nie za bardzo mam czas grać.
-Przyjedź do mnie. Ja cię nauczę grać na girarze i przy okazji na perkusji.
-Umiesz grać na gitarze?
-Ehem.. ale i tak wolę perkusje.
- Heh.. a twój ulubiony kolor?
-Sama nie wiem.. czarny niebieski czerwony i Hmm.. szary.
-Zainterweniowania?
- Piłka nożna i skok ze spadochronu.
- Piłka nożna..? Skok ze spadochronu..? Coraz bardziej mi się podobasz..
-Ojeja.. bo się zaraz zarumienię..- uśmiechnęłam się ciepło do chłopaka. Poczułam wibracje w kieszeni.
-Halo.?
-Ja już Amy jestem pod Milk Shake City. Weź mi shake waniliowego i przychodź. Czekam na ciebie.
- Dobra już idę.-Przepraszam cię Liam ale muszę już iść.
-Ale jak to? zostaw mi chociaż numer telefonu.
-Poszukaj mnie na twitterze.
Wpisz Amy Grande. Na razie.- kupiłam Mayi tego shake waniliowego i wyszłam z budynku.
-Część siostrzyczko.
-Hej.
em.. Amy..
-To nie jest Payne?
-Jaki Payne?
Wydaje ci się.
- Dobra jedźmy już.
~ Viki~
Amy zniknęła mi z pola widzenia. Obeszłam chyba wszystkie najbliższe uliczki i nic. Dzwoniłam do niej kilka razy ale nie odbierała więc poszłam do domu. Rodziców jak zwykle nie było zastałam tam tylko Emily i mojego brata Christiana. Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami. Od razu oboje zbiegli na dół. Poszłam do salonu i otworzyłam barek. Rozważałam co wziąć: piwo, wódkę czy wino. Ostatecznie zdecydowałam się na wszystko.
-Pijecie ze mną?- zapytałam z nadzieją. Oboje pokiwali przecząco głowami. W takim razie wzięłam piwo i pół litra wina.
-Nie przesadzasz?
-Mógł byś się raz odpierdolić i dać mi wolną rękę? Nie jestem już małym dzieckiem i nie będziesz mi mówił co mam robić. To moja sprawa i moje życie. A ty skoro nie chcesz słuchać moich wyżaleń spieprzaj mi z oczu i daj mi święty spokój.
-Nie dam ci spokoju bo jesteś moją siostrą.
-Tsa.. Tylko w papierach.
Miłego wieczoru.- rzuciłam i poszłam do swojego pokoju trzymając w ręce butelki z alkoholem.
~Maya~
-Amy..?
-Hmm..?
-Kim był ten chłopak.?
No ten blondyn co wyszedł za tobą z Milk Shake City.
-To był Liam.
-Czyli jednak to był Payne.
-Jaki Payne do cholery? Kim jest? Nie znam żadnego Payne.
- No nie znasz Liama Payne?
- Nie.
-To jest członek zespołu One Direction.
-Nie wiem czy to on ponieważ nie wiem jak on wygląda. A po za tym nie lubię One Direction.
-Oj Amy.. Kiedy ty się w końcu do nich przekonasz..?
-Tak jak na drodze tak i w życiu nigdy nie wiesz co Ci się przytrafi, więc istnieje prawdopodobieństwo że kiedyś ich polubię, ale nie rób sobie nadziei. Ja w to nie wierzę że ich po lobię. A ty myśl sobie co tam chcesz.
Niczego nie jestem pewna, a do niepewności nie da się przywyknąć.
_____________________
Dzień dooooberek ;D
Przeprasza że tak długo nie dodawałam rozdziału ale.. hmm.. miałam wenę ale nie chciało mi się pisać i za bardzo nie było kiedy.
Amy najpierw poznała Harrego teraz Liama. Nie zdaje sobie sprawy z tego kogo wgl. z kim ma do czynienia. Jak myślicie kogo pozna teraz Amy.? Z boku zamieszczę ankietę. Klikajcie albo piszcie w komentarzach;**
Myślę że układ tak jak ostatnio:
5 komentarzy= nowy rozdział
ILove1D