wtorek, 1 stycznia 2013

Razem aż do śmierci- Epilog

~Tydzień później~

Wszyscy siedzieli w salonie oglądając film i zawzięcie o czymś dyskutując.
-Chcecie chipsy?- krzyknęła Amy będąc w kuchni.
-Już idę- odpowiedział uśmiechnięty Niall, podążając w stronę kuchni.
-Louis- szturchnęła dziewczyna chłopaka, który siedział ze słuchawki w uszach, szukając czego w telefonie. Do kuchni wszedł Niall który nawet ich nie zauważył. Zafascynowany jedzeniem zwinął miskę i wyszedł. Brunetka usiadła obok chłopaka uważnym obserwując ruchy chłopaka.
-Ej! - uderzyła chłopaka z otwartej ręki w ramię.
-Słucham ja ciebie.- powiedział odkładając telefon na stół.
-Możemy porozmawiać?
-Z tobą zawsze.
-Okay.
To zostaw telefon i chodź ze mną.
-Ale gdzie? I tak bez Harry'ego? Bez mojego Harry'ego?- wygiął usta w podkówkę.
-To niespodzianka wyłącznie dla ciebie.
-Dla mnie?
-Ehem- chłopak uśmiechnął się tajemniczo.
-Ej ludzie my wychodzimy.- krzyknęła Amy będąc już w korytarzu.
-Gdzie idziecie?- zapytał zaciekawiony Liam.
-To niespodzianka.- wyszczerzyła się dziewczyna.
-Okay, tylko bądźcie grzeczni.
-Dobrze tato- odpowiedział Lou.
Zadowoleni wyszli z domu i według wskazówek dziewczyny poszli w wskazane miejsce.
-Bo wiesz Amy.. Ja chciałbym z Tobą porozmawiać, wiesz?
-Więc słuacham.
-Chciałbym.. To trochę skomplikowane. Wtedy w pociągu..mieliśmy trudną sytuację w zespole. Mało rozmawialiśmy, często się kłóciliśmy to był ciężki okres w moim życiu. Chciałem wtedy z kimś porozmawiać, wyglądać się, ale..
-..ja ciebie olałam.
-Amy dziękuje za te wszystkie chwilę spędzone razem.
-Louis coś się stało?
-Poczekaj, nie przerywaj.
Więc dziękuje na wszystkie chwilę spędzone razem, wtedy kiedy mnie przytulałaś, albo trzymałaś za rękę. Jak zrobiliśmy sobie tatuaże, pamiętasz?
-Oczywiście, tego nie da się zapomnieć, ale Louis! Do czego zmierzasz? That's what's goin' on?
-Te wszystkie chwile, które spędziliśmy razem, poczucie bezpieczeństwa dawały mi chwilę szczęścia. Wtedy byłaś tak blisko i czułem że mam wszystko.
- Kochanie nie płacz.- dziewczyna ujęła twarz chłopaka w swoje ręce i wytarła mu łzy spływające po policzkach.
-Żyłem ze świadomością że kiedy jutro wstanę, przeżyje dzień to nie zabraknie w nim Ciebie. Twoje zdjęcie wywoływało uśmiech na mojej twarzy, czekałem tylko na moment kiedy Chłopacy będę o Tobie opowiadać. I tak było. Ale potem kiedy mi powiedzieli, że wyleciałaś.. Tak strasznie mi było smutno. Przez te kilka dni chodziłem taki przygnębiony, ale czułem, widziałem że to się tak nie może skończyć. Jesteś dla mnie jak powietrze. Twoja obecność uszczęśliwia ludzi. Siedziałaq ciągle w mojej głowie. Śniłaś mi się po nocach przywołując najpiękniejsze chwile i sytuację jakie mógłbym z Tobą spędzić. Ten pocałunek wtedy jak do mnie przejechałaś. Wtedy myślałem, że mam znów wszystko. Ale to trwało tak krótko. Potem już ciebie nie było. I nadal byłem taki smutny. Tak strasznie bolał widok tego kolesia kiedy cię całował. Ty potem uciekłaś i już cię nie było. A ta piosenka była dla Ciebie, tak szczerze od serca. Wyrażała wszystkie moje uczucia. Nie wiem co wtedy robiłaś kiedy cię nie było, ale to tęskniłem. Cieszę się że to ty byłaś ze mną przez całą noc. Kiedy mogłem Cię tulić, a nasze ciała się skleiły w wyniku bliskości siebie. Byliśmy jednością, wiesz? Kolejna kłótnia następnego dnia, bolała zarówno jak te wszystkie poprzednie. Tak bardzo chciałem żebyś była wtedy moja. Kiedy miałem ciężkie chwilę żebyś była ze mną. Nie wiem co zrobiłem na tym ognisku. Nie wiem już nic. Ale za wszystko co ci zrobiłem złego, każdy ból który ci sprawiłem- przepraszam. Przepraszam za wszystko. Nawet za to że czasami mnie widywałaś, albo musiałaś na mnie patrzeć choć nie chciałaś. Przepraszam że ci nie powiedziałem że jestem w zespole, ale bałem się odrzucenia, że się wystraszysz,że jestem sławny, nie będę miał dla ciebie czasu, że Directionerki będąc Cię hejtować, że ciągle będąc za tobą łazić. Nie wiem, ale przepraszam. Ale teraz kiedy będę cię tak bardzo często widywał, nie będę potrafił przejść obok ciebie obojętnie. Jesteś w moim sercu. Amy kocham cię. Słyszysz? Kocham Cię, jak nikogo na świecie. Kocham Ciebie, kocham twoje loczki << I love your curls >>Proszę bądź ze mną już zawsze, kiedy będzie dobrze i źle. Potrzebuje Cię.
-Kochanie..- zaczęła dziewczyna zachrypniętym głosem, przełykając ślinę i przecierając zewnętrzną częścią dłoni policzki.- ja.. Bo ty nie wiesz wszystkiego.
-Czego nie wiem?
-Bo wtedy na ognisku.. Ja.. Przespałam się z Harrym.- dziewczyna doskonale widziała, że ciężko jej będzie to powiedzieć, ale nie mogła go dłużej okłamywać, ani być z nim, żyjąc ze świadomością że nosi dziecko Harrego. Póki co narazie nic nie widziała, ani nie była niczego pewna, ale ta właśnie myśl mogła być prawdziwa.
-Ty.. Z Harry'm?
-Ja wiem, że możesz mnie teraz znienawidzić, albo co kolwiek innego, ale zanim dam ci odpowiedź przemyśl to. Wiem że cię zraniłam, nie raz, nie dwa, ale chciałbym żebyś mi wybaczył. Bez względu kim dla ciebie jestem, byłam, albo będę. Przepraszam za wszystko.
-Amy..ty..z nim?
-Ja już muszę iść.
-Nie.- chłopak złapał dziewczynę za rękę. Nie mógł pozwolić tak po raz kolejny jej odejść. To by bolało jeszcze bardziej niż ostatnio.
- Harry jest moim przyjacielem, a to nie zmienia postaci rzeczy, że nadal Cię kocham.- ujął jej twarz w dłonie i delikatnie pocałował. Z każdą sekundą kiedy jego usta dotykały jej czerwonych warg czuł się pewniej. Nie całował jej jak kiedyś, kiedy wiedział że ona może tego nie chcieć i się podejmie kroku ucieczki, tyko teraz wiedział że brunetka chce tego tak jak on. Robił to namiętnie, bo na ten pocałunek czekał całą wieczność. Nie był zachłanny, tylko czuły. Robił to w taki sposób, jakby to robił pierwszy i ostatni raz.
-Kochanie..- rzekł chłopak kiedy spełniony zakończył pocałunek. Opierając swoje czoło o jej zapytał:
-Kochanie.. Zostaniesz moją dziewczyną.. Zostaniesz ze mną..?
-Razem aż do śmierci.- w
Odezwała się brunetka, głęboko patrząc w oczy chłopaka.
-Kocham Cię, wiesz?
-Ja Ciebie też kocham. Jesteś wszystkim co mam.- chłopak ukradkiem spojrzał na usta dziewczyny, wracając wyrokiem do jej oczu. Ogarnął jej włosy za ucho i przyłożył swoje wilgotne wargi do jej ust. Ponownie oboje poczuli smak swoich ust jednocześnie czując, że są jednością. W tym momencie nikt inny się nie liczył. Cieszyli się wreszcie swoją bliskością ciał.
Brunet jeździł ręką wzdłuż jej tułowia szukając jej dłoni. Czując delikatnie palce swojej dziewczyny przeplótł je między swoimi.
-Słońce chodź. Niespodzianka czeka.
-Co to za niespodzianka?
-Misiu to niespodzianka.
-No dobra. A daleko jeszcze?
-Nie. Właściwie to.. -Dziewczyna wyciągnęła czarną przepaskę, którą zawiązała na oczach bruneta.
-Już!-chłopak powoli ściągnął opaskę, odwracając się do dziewczyny.
-Skarbie, gdzie my jesteśmy?
-Wiesz, kiedyś Ci obiecałam że skoczymy ze spadochronem, pamiętasz?
-Ehem.
-Więc skoczymy.- oboje uśmiechnięci, zmierzyli w kierunku kolegi Amy który był tu instruktorem. Dziewczyna miała za sobą dwa skoki: jeden razem z instruktorem, a drugi sama. Była szczęśliwa, że to może być skok z jej chłopakiem. Przygotowania do skoku trwały około pół godziny. Skok będzie wykonany z wysokości 3000-4000 metrów nad ziemią.
-Na 3,4 skaczemy, Okay?- zapytała Amy widząc uśmiech na twarzy Louisa.
-Boję się.
-Słońce jesteś tu ze mną.
-3...4..- kiedy wyskoczyli Louis zadowolony z tego stanu nieważkości zaczął krzyczeć. Niedaleko nich leciał helikopter z którego był nagrywany skok, oraz były robione zdjęcia. Szczęśliwi spadając w dół wymieniali między sobą uśmiechy, pocałunki, przecierając inne pozy. Uśmiech i wszystko inne zniknęło kiedy okazało się że spadochron nie chce się otworzyć, a oni nie mają co zrobić. Właśnie teraz Amy zrozumiała sens swoich słów: 'Razem aż do śmierci'. Choć ich szczęście trwało zaledwie kilka godzin, gdziekolwiek trafią będą tam razem. Spaochron otwierając się 5 metrów nad ziemią dla dwóch osób nie dał im szans na przeżycie...


*

Na krawędzi strachu,
Gdy już nie stoisz na dachu.
Wspomnienia wracają
Panikę rozsiewają.
Nie z Twojej woli,
Lecz Bóg Ci umrzeć pozwoli
Gdy lecisz w dół,
Gdzie ludzi tłum,
Triumfalny skok,
Dla ciebie szok .
Ostatnie chwile życia ,
Zniszczone w tempie picia.
Bez chwili wytchnienia,
Bez żadnego życzenia.
Na skraju przystani,
Gdzieś w czarnej otchłani ,
Ze smutkiem żegnasz świat ,
Dziękując za te kilka lat.
Nie możesz już żyć,
Z życia zakpić,
Jak to kiedyś bywało,
Do domu się późno wracało.
Z ukochaną osobą,
Lecicie razem, ze sobą.
Już wiecie co z was zostanie,
Nie licząc że cud się stanie.
Ostatnie pocałunki, wyznania miłość,
Zabrały wam cząstkę siebie, przywołując chwilę z przeszłości.
~~~~

Kochani to już koniec tego bloga. Dziękuje że z nami byliście.

Życzę wam szczęśliwego nowego roku i wszystkiego co najlepsze ;
*

Przepraszam, za końcówkę, że stało się jak się stało , ale tak planowałam od początku i nie chciałam tego zmieniać. Ale w końcu i tak byli razem, nie? ;D

Kocham<3
Karlee.

Pozwolę sobie się dołączyć do słów Karlee. Też Was kocham
~ Amy
posted from Bloggeroid

6 komentarzy:

  1. No kurdeeeeeeeeeeee ! Ja tak można ?
    WTF ?
    Ale śliczne zakończenie...
    I dziecko ? WTF !?
    Bd tęsknić... :<

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko :O To jest . . . CUDOWNE ! Nie spodziewałam się tego . Amy była w ciąży z Harry'm , taa ? Dobrze zrozumiałam ? :( Szkoda, że zginęli. Ale dobrze , że razem <3 Mam nadzieje , że napiszecie coś jeszcze razem ♥
    Pozdrawiam !
    xxxxKarolajnexxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierwszy raz wchodzę na Tego bloga a tu już koniec? :(
    Ojej, przykre, ale muszę przyznać, że epilog przepiękny! ♥
    Pozdrawiam ciepło! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział na http://messing-with-my-head.blogspot.com :)) Wielki powrót :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny epilog . Szkoda ,że to koniec ;C W wolnej chwili zapraszam do mnie na http://therenothinglikeu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń