czwartek, 29 listopada 2012

Mimo przeciwieństwa uczuć ta bliskość ciał..-23

-Niall..obiecałeś..-szepnęłam do chłopaka. Naszym oczom ukazała się wysoka blondynka która całowała się z Louisem.
-Ale..
-I mówiłeś że on mnie kocha.
-Gdyby mnie kochał to by Się z nią nie całował.
-On jest piany.
-I co z tego?
- a wyobrażasz sobie jak on na trzeźwo musiał patrzeć ja calujęsz się z Kevinem? Ta piosenka idealnie pasowała. Nie rozumiesz że on też cierpi i że go boli.. tu w serduszku- powiedział nieco spokojniej i wskazał palcem na moje serduszko.
-Czy ty na prawdę nic do niego nie czujesz?
-Cholernie, strasznie mi się podoba jest taki cudowny, zawsze uśmiechnięty. Wtedy w pociągu był taki smutny, dopiero na koniec dał mi swoją wizytówkę i powiedział żebym zadzwoniła. Kiedy po pewnym czasie do niego zadzwoniłam, powiedział że to nie jest rozmowa na telefon. Następnego dnia jak Harry i Viki odjechali przyjechał on: uśmiechnięty i zadowolony. Już nie był taki smutny jak wtedy w pociągu.
-Jaki był powód jego smutku.. no wiesz wtedy w pociągu.
-Powiedział że zjedliście mu marchewki- zaśmiałam się delikatnie ocierając łzy.
-A teraz co do niego a czujesz?
-Nie wiem..
-Patrz Louis do nas idzie.
-Tylko nie to..
-damy radę.
-Tyy.. jak mogłaś mi to zrobić?- zaczął całkiem zalany w 3 dupy Louis.- Nic nie znacze dla ciebie, nie? Jestem brzydki, nie mam pracy, pieniędzy, samochodu i nikt mnie nie zna, nie? Wiesz co? Idź w cholerę!- rzucił po czym chciał odejść. Ale poziom alkoholu w jego krwi był zdecydowanie za duży.wiem że to zrobił nieświadomie. Ale są dwa rodzaje ludzi szczerych: dzieci i ludzie po alkoholu. Czyli to oznacza że on tak na prawdę myśli?
-Amy.. musimy go zanieść do hotelu.-Niall zaczął podnosić śpiącego już na piachu Louisa.
-Pomożesz?
-Jasne.-wzięliśmy Louisa pod pachy i 'ciągnęliśmy' do hotelu. Wzięliśmy jednen pokój dwu-osobowy. przecież ktoś musi zostać z tym nieszczęśnikiem. Weszliśmy, nie zapalając światła bo oboje dobrze wiemy jak wieką moc ma działanie światła na osobę pod wpływem.
-Amy.. Obawiam się że tu jest jedno podwójne łóżko.
-Że jedno duże?
-Tak.
-Ja z nim spała nie będę.
-Ale..
-Nie.
-Dobra w takim razie poczekaj tu 10 minut tylko powiem jej że muszę zostać z Louisem i zaraz przyjdę.
-Jej?- uśmiechnęłam się.
-Ehem.
-To jak to jak jej ma na imię?
-Amy.
-Druga dziewczyna o takim samym imieniu jak ja?
-Tak.
-Skąd jest?
-Piszesz książkę?- zaśmiał się.
-No tak.Więc?
- z Irlandii.
-Aha czyli Amy jest twoją przyjaciółką z Irlandii?
-Taak.. to mogę już iść. Obiecuje że 10 minut max i jestem.
-Dobra idź. Ja z nim zostanę. Miłej zabawy.
-Nie, ja też jestem jego przyjacielem.
-Masz 10 sekund na opuszczenie tego pomieszczenia zanim się rozmyślę- znów się uśmiechnęłam.
-Dziękuje- pocałował mnie na odchodne w policzek.
-Potrzebujesz czegoś?
-Nie..znaczy tak.. po pierwsze weź go rozbierz z tych ubrań polanych alkoholem i zabierze mi je stąd bo strasznie jebią.
-A to drugie?
-Mógłbyś mi zostawić swój t-shirt.- złożyłam ręce jak do modlitwy i pukałam palcem o palec słodko się uśmiechając.
-Po co ci mój t-shirt?
-Bo ten.. nie będę spała w dżinsach bo nie lubię, a moja buzka jest zbyt krótka żeby w niej spać w obecności mężczyzny.
-no dobra.. w sumie drugi mam w samochodzie.
-Dziękuje.
-Trzymaj.- zdjął bluzę , potem koszulkę i mi ją podał. Potem z powrotem założył bluzę.
-To ja idę się przebrać, a ty go w tym czasie rozbierz.- udałam się do łazienki gdzie zdjęłam ubrania, przemyłam delikatnie swoje ciało zimną wodą, założyłam bieliznę i na to koszulkę Nialla.
-Okay, dobra skończyłem.
-To zabierze mi stąd te cuchnące ubrania.
-Mam go pozbawić ubrań.
-Bicz. Pomyśl trochę. Jeśli nie będzie miał ubrań to nigdzie nie pójdzie, a jeśli zostałyby tu jego ubrania, jakby się obudził i jak by się ubrał to by mógł wrobić na ognisko.
-Nie pomyślałem o tym.
-Też waśnie dla tego ja tu jestem- uśmiechnęłam się.- a po drugie nie zniosłabym tego 'zapachu' alkoholu. Zadzwonie do ciebie około południa to się umówimy kiedy tu przydziecie i mu przywieziecie czyste ubrania i tabletki przeciw bólowe.
-Okay.
-No i jak się skończy to się oczywiście jedźcie do domu, o Louisa się nie martwcie ja tu jestem.
-Dzięki Amy, jesteś wielka.
-Na razie. - telefon położyłam na szafce nocnej która znajdowała się z mojej stronż łóżka. Tam leżał też iPhone Louisa. Chyba rozumiałam aluzje. Niall celowo zostawił jego telefon z mojej strony żeby Lou nie zrobił czegoś głupiego.
Odwróciłam się twarzą w stronę Louisa. Jego dłonie były niesfornie porozrzucane koło jego głowy. Delikatnie przyłożyłam swoją dłoń do jego. Jego skóra na dłoni była delikatna. Splotłam delikatnie swoje palce z jego. Wtedy poczułam takie wewnętrzne uderzenie, tak jakby moje serduszko zapragnęło żeby miało obok siebie drugie serduszko. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo go ranie kiedy on mnie widział z Kevinem, albo jak wtedy go pocałowałam i uciekłam. Byłam zła na siebie.
Delikatnie podniosłam się na łokciach i popatrzyłam i z góry na Lou. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go dwa razy w usta. Wtedy poczułam się jakby 'spełniona'. Jakby stało się to czego chciało moje serduszko. Poczułam ulgę i wiedziałam że teraz dopiero już spokojnie zasnę.
-Dobranoc Louis- pocałowałam go ostatni 3 raz w usta i puszczając jego dłoń, obróciłam się do niego tyłem. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

Obudzilam się o godzinie 12:15 p.m. Nadal leżałam w takiej pozycji jak zasnęłam (pomijając kilka szczegów)
Nasze lewe ręce były ze sobą splecione, jego prawa ręką leżała na moim brzuchu. Najdziwniejsze było to że jego ręka była na moim brzuchu POD koszulką, a nie NA. Moja noga znajdowała się między jego dwoma nogami. Na karku jego oddech. Jego ciało mimo że prawie nagie było strasznie rozgrzane. Było mi strasznie gorąco. Delikatnie przekręciłam głowę i zobaczyłam za oknem granatowe niebo, szyby były mokre od deszczu a po chwili usłyszałam uderzenie pioruna.
Moją prawą wolną ręką wzięłam iPhona Louisa i przełączyłam go na tryb offline- tak żeby był włączony ale żeby nie ściągał zasięgu. Potem wzięłam mój telefon i wybrałam numer do Nialla.
-Hej Niall.
-Czemu mówisz szeptem?
-Bo Louis znajduje się z niebyt bezpiecznej odległości przy mnie, a ja nie mogę się uwolnić, bo nie chcę go obudzić więc ogranicz się do szeptu.
-Okay.
-Kiedy przyjeździe.
-Wieczorem.
-Co? wieczorem?! Ja mam z Nim sama siedzieć do wieczora
. -Co ci na to poradzę? Wczoraj było ciepło, dzisiaj mgła jak cholera i w wyniku tego był karambol z 9 samochodów, miasto jest zablokowane i ty chcesz żebym po ciebie teraz przyjechał.?
No wiesz zawsze możesz iść przez 20 km z buta.
-Nie, dzięki.
-No widzisz. Więc spokojnie, jakoś razem wytrzymacie.
-Bicz. Dobra, dzięki Niall. Potem się zdzwonimy.
-Okay. - odłożyłam telefon na szafeczkę i opadłam bezwładnie na łóżko. Poczułam trochę przestrzeni między mną a Louisem. Lecz to nie trwało długo. Louis przyciągnął mnie jak najbliżej siebie. Swoją głowę położył między moim ramieniem, a szyją. Czułam jego lekki zarost. Na dodatek położył mi swoją prawą nogę na udzie. Jego sposób w jaki mnie przytulał mnie podniecał. Z drugiej strony wolałam żeby spał w takiej dziwnej pozycji, niż miałby się obudzić. Delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem.
Pod wpływem przemyśleń o moich uczuciach, o Louisie i o ostatnich wydarzeniach zmorzył mnie sen.
Była godzina 1:57 p.m kiedy obudziły mnie muskania jego ust po moim karku. Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie chciałam żeby przerywał. Udawałam nadal że śpię. To było takie cudowne, choć widziałam że to się nie długo skończy. Potem buziaki w szyję i tam gdzie najbardziej lubię czyli za uchem. Cichutko zamruczałam.
-Amy..- poczułam jak jego usta dotykają mojego ucha i ten jego cichy szept. Głos Louisa zaraz po przebudzeniu ma lekką chrypkę.
-Amy.. musimy już wracać..- puściłam ręke Louisa i delikatnie przekręciłam się na plecy, potem na drugi bok. Jego twarz była blisko mojej, zdecydowanie za blisko.
-Musimy czekać.
-Na co?
-Na Nialla.
-Dlaczego?
-Ponieważ to on przyjedzie po nas.
-Nie możemy wrócić sami?
-Nie sądzę.
-Czemu?
-No bo nie ma tu twoich ubrań.
-Eee... nie ma tu moich ubrań?
-Twoje ubrania były całe oblane alkoholem i Niall je zabrał do domu ale obiecał że przywiezie ci czyste, ale..
-ale nie może?
czemu?
-Bo był karambol w centrum i nie ma przejazdu.
-Shit.
-Ej.. wyluuzuj.
-No nie wiem..
-Ale ja wiem.. zróbmy tak. Ty weźmiesz prysznic a ja zejdę do restauracji i zamówię obiad. Przyniosą nam go do pokoju.
Potem szybko wyszkoczę do sklepu i kupię ci spodnie?- odpowiedziałam, a raczej zapytałam niepewnie.
-A nie możemy tak po prostu leżeć tu razem?
-Louis..- obróciłam głowę nie patrząc na niego.
-Amy proszę.. porozmawiajmy.
Spójrz mi w oczy.- przekręcił moją głowę tak abym spojrzała na niego, ale ja zamknęłam oczy.
-Proszę. W końcu kiedyś musimy porozmawiać.-Otworzylam oczy.
-Porozmawiajmy.
-A nie możemy później.?
-A nie możemy teraz?
-Możemy.. ale wolałabym..
-Jeśli chcesz.
-Przejdziemy się potem, co?
-Dobrze. A tetaz mogę mieć do ciebie prośbę.
-Co tylko chcesz.
-Przytul mnie.- przesunęłam się do chłopaka po czym objęłam go. Leżliśmy nie wiem ile, być może że 20-25 minut, potem Louis zapytał.
-Co się wczoraj działo?
-Eee..wiesz.- porapałam się po głowie.- chyba nie chciał byś wiedzieć..
-chyba jednak bym chciał..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie!
Przepraszam za moją nieobecność, choć rozdział mam napisany od jakiś 2-3 dni liczyłam że napisze więcej, ale doszłam do w niosku że nie uda mi się zmieścić w tych 25 rozdziałach więc prawdopodobnie będzie 30.

Od dwóch czy trzech tygodni nie mam kontaktu z drugą autorką tego bloga, ostatni raz z nią pisałam 9 listopada. Martwię się o nią tym bardziej że na swoim Blogu umieściła notkę, w której pisała, że prawdopodobnie trafi do szpitala, więc nie wiem co się dzieje, a chciałabym żeby przynajmniej jeden z tych rozdziałów był napisany przez nią.
Tego bloga będę chciała skończyć przed końcem tego roku, a został tylko miesiąc.

Kocham <3
Karlee.

posted from Bloggeroid

niedziela, 18 listopada 2012

A podobno serce widzi najlepiej - 22

-Wy..- stanęły mi łzy w oczach. Nie rozumiałam tego, gorzej. Nie pojmowałam tego.. dlaczego oni mi nie powiedzieli.? Szczególnie bolało mnie że Niall mi nic nie powiedział. Przecież podobno miał być moim przyjacielem. Nie rozumiem ich podejścia.
-Nie mogę..- rzuciłam i zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia. Usłyszałam pierwsze dźwięki jakiejś piosenki. Była delikatna i spokojna. Skryłam twarz w dłoniach i po omacku zmierzałam.. nawet sama nie wiem gdzie. Tak poprostu szłam, nie ważne gdzie. Wpadłam na kogoś. Perfumy i sposób dotyku wyraźnie mówił mi że to Kevin. Choćby to nawet nie był on, mało mnie to teraz obchodziło. Nie zmieniając. Spojrzałam wyżej. Nademną stał Kevin i delikatnie mnie obejmował. Byłam mu wdzięczna że mnie nie zostawił. Kiedy zobaczył że na niego patrzę przytulił mnie mocniej. Chyba ci wszyscy ludzie byli stworzeni żeby mnie przytulać.
Nie wiem co ludzie pomyśleli, ale przed scenę zaczęli przychodzić ludzie w parach i zaczęli tańczyć. To było dziwne, co my się tylko bujaliśmy w rytm, a nie tańczyliśmy.

Mimo iż rzekomo byłam obrażona na chłopców, ta piosenka w chuj mi się podobała. Jednakże na koniec piosenki wydarzyło się coś co nie powinno mieć miejsca.

Podniosłam głowę z ramienia Kevina i obejrzałm się dookoła. Teoretycznie.. no dobra praktycznie wszyscy się całowali. Moja pierwsza myśl: Co oni się zmówili czy co?- lekko się zaśmiałam pod nosem po czym spojrzałam na Kevina. Jego mina była całkiem poważna.
-Bicz. Bałagam tylko nie to!- krzyczałam w myślach.Teraz żałuję że moje myśli nie były rzeczywistoścą. Ale usta tych wszystkich chłopaków Zayn'a, Louis'a czy Kevina były takie zajebiste że..
Ehh.. Krótko mówiąc. Zaczęłam całować się z Kevinem. I dziś mogę przyznać swoją rację, tylko nie wiem po co się w to wplątywałam. Mimo iż nie wierze w przyjaźni damsko-męską uznawałam Kevina za mojego 'przyjaciela' leczy w takich przypadkach: albo dziewczyna zakochuje się z chłopaku, albo chłopak w dziewczynie. No i to jest jedyna rzecz której zawsze byłam pewna, do której nie miałam wątpliwości a to co zrobił Kevin było nie uniknione. Ciekawe ile w tym momencie ranie osób? Ciekawe kto jeszcze po za nim mnie kocha tylko ja nic o tym nie wiem?

Kiedy piosenka się skoczyła wyrwałam się z jego uścisku i znów te łzy w oczach. Czemu? Wspomnieni pocałunku z Louisem, przecież on.. bicz.. teraz już wiem kogo zraniłam. Jaka ja jestem płytka. Zobaczyłam że Kevin chce iść za mną ale pojawiła się Majka i mówiąc:
-Zostaw.. ona potrzebuje to sobie poukładać.
W pewnym sensie dziękowałam Majce że go nie puściła za mną, z drugiej strony, było mi smutno. Znów potrzebowałam kogoś kto by mnie przytulił.
Jedyne rozwiązanie które teraz widziałam to.. Alko, Alko i jeszcze raz Alko.Chwyciłam butelkę jakiegoś napoju (czyt. alkoholu)i pobiegłam w kierunku plaży. Nie chciałam żeby ktoś za mną szedł więc przebiegłam takieś 300 metrów wzdłuż. Szkłam tak wzdłuż trzymając w butelce wódkę. Kompletnie o niej zapomniałam. Popijajałam kolejne łyki zaczęło mi się kręcić w głowie, więc sobie Usiadłam na piachu. Zdjęłam conversy i podciągnęłam nogawki spodni. Fale które napływały obmywały moje stopy. Czułam to zimno, a za razem orzeźwienie. Włączyłam sobie muzykę, a mianowicie mojego kochanego The Fraya. 'Look afer you'
On był najlepszy na moje smutki.
-Tu jesteś..
-Nie, proszę tylko nie ty. Wszyscy tylko nie ty.
-Czyli byś wolała tutaj Louisa.?
-Dobra wygrałeś.
-Słuchasz jego ulubionej piosenki.
-Chyba mojej.
-Co jest?
-Właśnie kurwa nic nie ma.
-Spokojnie Amy. Po pierwsze: już chyba masz dosyć- zabrał mi butelkę i zaczął wylewać alkohol.
-Zostaw to.- zaczęłam wyrywać mi butelkę.
-Nie.
-Tak. Jesteś ode mnie młodszy, a starszym trzeba ustępować. A teraz spierdalaj. Nie chce cię widzieć.
-Ale ja chcę ciebie widzieć.
-W takim razie ja sobie pójdę.- zaczęłam wstawać, ale się trochę zachwiałam. Harry pociągnął mnie za nogę i wyniku tego przewróciłam się na Harrego.
-idiota.
-Są dwa sposoby pocieszania kobiet: pierwszy poprzez szczerą rozmowę i poprzez sex.
Mężczyzna szybciej się podnieca niż kobieta, a moje podniecenie osiągnęło najwyższe stadium i albo teraz sam się zaspokojenie, albo..
-I co że niby mam się z tobą przespać.
-Zawsze mogę ci zapłacić.
-Nie jestem dziwką.
-A pomyśl o przyjemności, którą jestem w stanie ci zapewnić.
-Co ty mi próbujesz zasugerować?
-Przyjemność.-znów ten sam moment: kolejny dotyk zmysłowych ust. Nie lubię tego kiedy nie potrafię oprzeć się chłopakom, kiedy całują mnie po szyi.
Nic nie powiedziałam tylko leżałam tak na nim w bezruchu, chcą zobaczyć co on zrobi. Zaczął całować mnie, tylko w tym problem że ja nie odwzajemniałam żadnego pocałunku. Na chwilę się odsunął i spojrzał mi prostu w oczy.
-Wiem że chcesz tego tak samo jak ja.- w dalszym ciągu się nie odzywałam tylko na niego patrzyłam, z podziwem w oczach. Tym razem on się nie odzywał, czułam jak jego ręką wędruje wzdłuż mojej nogi, po czym złapał mnie za pośladek.
-Dobra wygrałeś.- wstałam z niego i otrzepałam spodnie.
-Gdzie idziemy?- zapytałam
-Nie wiem.- złapałam Harrego pod ręke, ponieważ ilość alkoholu we krwi nie umożliwiała mi samodzielnego funkcjonowania. Znaleźliśmy się pod tym samym hotelem w w którym nie dawno byłam.
Harry wchodząc pokazał tylko kartę w recepcji, po czym weszliśmy do windy. Loczkek nie odstępował mnie na lkrok. Co chwila delikatnie całował mnie w szyję. Wyszliśmy z windy, a weszliśmy do pokoju z numerem 269. Nie zdążyłam dobrze zamknąć za sobą drzwi a Harold Odrazu zaczął mnie łapczycywie całować. Nie nadążyłam nawet odwzajemnić pocałunki.
Odsunęłam głowę nie pozwalając się pocałować.
-Co jest?
-a może tak do sypialni co?
-No może- uśmiechnął się delikatnie. Wzięłam go za ręke i pociągnęłam w kierunku łóżka, na które go 'rzuciłam'. Usiadłam na nim okrakiem i powoli zaczęłam rozpinać guziczki koszuli.
-Kochanie mam nadzieję że nie jesteś dziewicom.
-A jeśli jestem to co?
-Nic, ale wolałbym żebyś nią nie była.
-czemu?
-Bo ja chce dziewczynom sprawiać wyłącznie przyjemność, a nie ból. A po za tym zamiast cieszyć się z dziewczynom jej pierwszym orgazmem wolę je bardziej podniecać.
-Boisz się dziewczynom przebijać błon?
-Szczerze? To nawet tak. Może dla dziewczyny to radość.
'straciłać dziewictwo z Harrym Stylesem'!
-Przkro mi kochanie, ale nie jestem dziewicom
-jak miło.
-Możemy wrócić do czego co zaczęliśmy?- nie odsuwając się od jego ust pospiesznie Odpinałam guziki jego koszuli.
-Nie możesz tego zrobić troszkę szybciej.
-Nie, bo tak jest bardziej romantycznie.
-Czyli ja muszę przejąć inicjatywę.- zaczął ściągać ze mnie wszystko co miałam na sobie.


UWAGA SCENA +18 CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! XD


-Jesteś taka śliczna..
-Wypychaj się..Nie rzucaj mi komplementów tylko dlatego że daje ci dupy.- zamknęłam mu buzię buzkiem, który przewodził się w pocałunek.
-Gotowa?
-Ehem..-uśmiechnęłam się. Hazza zaczął całować mnie po całym ciele. To było cudowny tem delikatny dreszczyk na całym ciele. Wziął moje obie piersi w ręce i zaczął ję całować. Wydałam z siebie cichy jęk przyjemności.
-O tak..-Harry zaczął zjeżdżać coraz niżej. Ciągnął język wzdłuż mojego ciała. Czułam jego ślinę na swoim ciele.
Delikatnie i z wyczuciem całował wewnętrzną cześć moich ud. Chyba bym wolała sex bez wstępnych gierek, bo to było..nudne. Przewróciłam Harrego że on znów leżał pode mną.
-Lubisz dominować, co?
-Nie, nie lubię wstępnych gierek. - po czym ściągnęłam jego bokserki i wzięłam jego członka do ust. i ten złowieszczy uśmiech na twarzy Harrego.
Przejechałam językiem wzdłuż jego penisa. Zaczęłam słynne obciaganie pocierając napletekw górę i w dół 'Hazzacondy'
-Bicz. Jak mi dobrze.- jego słowa mnie jeszcze bardziej podnieciły w wyniku czego przyspieszyłam ruch ręką. Wzięłam go do buzi ssałam go, lizałam i nie wiem co jeszcze.
-Am.. zaraz się spuszczę.- pospiesznie Wyjęłam jego penisa z buzi. Nie miałam zamiaru połykać jego spermy.
-Ranisz moje uczucia..
-Chyba sobie żartujesz.. Nie będę połykać twojej spermy
-Szkoda..
-Oj nie narzekaj.. Chodź.. -podałam mu rękę a on wstał.- delikatnie oparłam się plecami o zimną ścianę.
-Teraz twoja kolej-szepnęłam mu do ucha. Zaczęliśmy się całować. Harry błądził rękami po moim ciele aż wkońcu trafił na pośladki i je ścisną. Cicho zamruczałam.
-Nie grzeczny chłopiec.-Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam nogi na jego biodrach. Oparł się o ścianę i najpierw powoli i delikatnie we mnie wszedł.Niezbyt długo staliśmy w tej pozycji bo Harry chyba odpływał z rozkoszy i przenieśliśmy się na łóżko. Słyszałam jak dyszał. Wraz z przyspieszonym oddechem przyspieszył ruchy.
-Hazza..
-Tak, tak ja też.
-Wychodź ze mnie.
-Nie!
-Wyjmij tego kutasa ze mnie.
-Nie- uśmiechnął. Poczułam fajnie uczucie ciepła w środku ale to również kojarzyło mi się z tym że ten debil się we mnie spuścił. Jeżeli będę miała dni płodne to znaczy że.. Ja będę z nim w ciąży. Omg!
-Czy ty pomyślałeś, że mogłeś mi zrobić dziecko.
-Yyy.. Nie.
-I co jak ja teraz twoja zajdę w ciążę.
-Wyyyluzuj.
-Jak mam wyluzować skoro będę żyć ze świadomością że mogę być w ciąży? - mówiłam spokojnym i opanowanym tonem.
-Będzie dobrze.
-Łatwo ci mówić.
-Misiu posłuchaj: narazie dajmy temu spokój a zajmijmy się sobą, co?
-Ok.
-Co ty na 69?
-Tak się chcesz zabawić.- położyłam się na nim, twarzą do jego krocza. Znów wzięłam jego członka do buzi i zaczęłam go ssać. Tym razem bardziej się wczułam niż przedtem. Poczułam palce Harrego które wysuwają się do mojej pochwy. Nie szczędził.sobie delikatności. Lecz jednak jego język dawał mi więcej przyjemności. Usuwał język prawie do całej swojej długości .
-Harry
-Amy
-Harry
-Amy
-Leee..
-Tak ,wiem. Moja sperma..-uśmiechnął się
-Moje soki..- wytknęłam mu język.
-Nie mam siły- rzuciłam się na łóżko obok niego.
-A powinnaś- nie przeraziły mnie jego słowa. Przymknęłam lekko powieki.Próbowałam unormowań swój oddech. Znów poczułam Harrego w sobie.
-Taaaaak..Harry..Bicz..mocniej..-widziałam te iskierki w oczach Harrego. Normalnie chyba nikt mi Nigdy nie sprawił większej przyjemności. Moje ciche 'pomrukiwanie' przerodziło się w głośne jęki. Harry napierdalał jak zakręcony..ruchami mnie bez opamiętania jakby wpadł w jakiś trans..
Po raz kolejny tego dnia poczułam jego spermę w sobie.Ale teraz to już nie miało najmniejszego znaczenia czy in się spuści we mnie czy na zewnątrz mojego ciała. Jednakże nie wszystka sperma pozostała we mnie. Reszta znajdowała się na moim ciele.
-Teraz to będziesz zlizywał.
-No dobra.
-Byś chciał. Idę wziąć prysznic.
-A ja z tobą..
-Zapomnij
-Jesteś okrutna- zrobił smutne oczka
-Jestem sprawiedliwa- uśmiechnęłam się.
-a może jednak- zrobił maślane oczka
-No dobra tylko nie patrz się tak na mnie.

-Gdzie ty byłaś?
-Przejść się wzdłuż morza.
Musiałam to sobie wszystko poukładać.
-I co?
-Eee..i nic?
-Wylewna odpowiedź.
-Oj Ashley..
-Dobrze, dobrze nic.nie mówiłam. - Usiadłam przy ognisku, patrzec na iskierki lecące w górę.
-Co jest? - wyrwał mnie czyjś głos z myślenia. Jak przypuszczam jest to głos Justina.
-W tym problem że nic nie ma.
-Nie bardzo rozumiem.. Ale to szczegół.
-Taa..
-Czemu sama siedzisz?
-Yyy.. Bo właśnie przed chwilą wyznałam twoją dziewczynę?
-To ja mam dziewczynę?
-Justin..
-Tak?
-No proszę cię.. Nie mów mi e nie jesteś z Ashley bo ci nie uwierze.
-No dobra poddaje się.
-Yeah! wiedziałam.
-Amy..ciii..
-Czemu?
-Ashley nie chciała..
-Chyba że tak.
-Sory, muszę iść- moja dziewczyna..
-Dobra idź nie tłumacz.
-Pa pa..- wreszcie chwila spokoju. Lecz nie na długo.
-O Amy.
-o Maya.
-No co tam?
-Hipopotam.
-To był sarkazm?
-Nie ironia.
-Czyli sarkazm.
-Czemu wczoraj sobie pojechałaś a mi zostawiłaś nie znaczącą kartkę?
-To była szybka decyzja I do tego nieplanowan.
-Jak zwykle..twój nieogar mnie przeraża. -zasmialam się.
-Marudzisz
-Dziecko..ja w przeciwieństwie do niektórych tutaj zebranych pracowałam całą sobotę.
-Oj moje Biedactwo- pogładziła mnie po włosach.
-a idź mi stąd.
-Jak sobie życzysz.-odwróciłam się z powrotem twarzą do ogniska. Poczułam ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
-Kurwa!- byłam na nich wszystkich zła. Najpierw Ashley, potem Justin, Maya i teraz nie znajoma mi osoba której twarzy jeszcze nie dostrzegłam.
-Co jest? - tak to był głos Nialla.
-Czy wy mi nie możecie dać chociaż na 5 minut spokoju tylko ciągle się do mnie przypierdalacie. I wszyscy mi siw pytają co się stało. Nic się nie stało. I dajcie mi w końcu święty spokój. - wstała i znów pobiegła przed siebie. Nie wiedziałam gdzie mam iść. potrzebowałam trochę chwili i spokoju. żebym wkońcu mogła zebrać myśli.
Pobiegła na dach na którym byłam kiedyś z Niallem. Mam nadzieję że nie domyśli się że tam jestem.
Usiadłam sobie po turecku i z góry podziwiam widok Londynu. Oświetlony Tower Bridge, London Eye w niebieskim kolorze.
-Wiedziałem że tu będziesz.
-Boże Niall czy ty nie możesz odpuścić? Dać mi chwili żebym sobie mogła spokojnie pomyśleć i poukładać życie?
-Nie.
-Dlaczego robisz mi na przekór?
-Bo jestem twoim przyjacielem?
-To nie znaczy że masz za mną łazić.
-Ja za tobą nie łaże. Ja tylko dyskretnie pilnuje żebyś nie zrobiła żadnej głupoty.
-Chyba się spóźniłeś.
-Co ty zrobiłaś?
-Nie krzycz na mnie.
-Przepraszam.
-Przytul.- nie wiem skąd Nialler wstrząsnął kocyk, ale to było.. Słodkie? Przytulając mnie okrył nas kocykiem.
-Powiesz mi co się stało?
-Bo.. Ten.. Bo wtedy się całowałam z Kevinem, a potem..- było mi z tym taka niedobrze że się rozpłakałam.
-Ej skarbie nie płacz. Mów dalej.
-..a potem przespałamsię z..
-z?
-Harrym.
-Amy..powiedz mi czy ty sobie zdajesz sprawę z tego co zrobiłaś?
-Tak..ale dopiero po fakcie.
-Boże..on cię kocha wariatko.. Nie rozumiesz? More than this..Ta piosenka opisywała całe uczucia Louisa.

I’m broken, do you hear me?/ Jestem załamany, Słyszysz mnie?
I’m blinded, ‘cuz you are everything I see/ Jestem ślepy, bo jesteś wszystkim co widzę,
I’m dancing, alone/ Tańczę sam
I’m praying, That your heart will just turn around / Modlę się, by Twoje serce odwróciło się.
And as I walk up to your door/ Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi
My head turns to face the floor/ Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą
Cause I can’t look you in the eyes and say/ Bo nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć



When he opens his arms and hold you close tonight/ Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel right/ To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this, yeah./ Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah
When he lays you down I might just die inside/ Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz
It just don’t feel right/To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this/Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Love you more than this/Kochać bardziej niż on



If I’m louder, would you see me?/ Jeśli będę głośniejszy, zobaczysz mnie ?
Would you lay down in my arms and rescue me?/ Ułożysz się w mych ramionach i uratujesz?
Cause we are the same/ Jesteśmy tacy sami
You save me/ Możesz mnie uratować
when you leave it’s gone again/gdy odejdziesz to uczucie znów zniknie



And then I see you on the street
In his arms I get weak/ I potem widzę Cię na ulicy w jego ramionach,
Słabnę
My body falls, up on my knees
Praying/ Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się.



When he opens his arms and hold you close tonight/ Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel right/ To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this, yeah./ Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah
When he lays you down I might just die inside/ Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz
It just don’t feel right/To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this/Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Love you more than this/Kochać bardziej niż on



I never had the words to say/ Nigdy nie miałem nic do powiedzenia
But now I’m asking you to stay?/ A teraz pytam się czy zostaniesz?
For a little while inside my arms/ Choć na chwilę w mych ramionach
And as you close your eyes tonight/ A gdy będziesz dziś wieczorem zamykać oczy
I pray that you will see the light
Thats shining from the stars above/ Modlę się, byś zobaczyła światło błyszczących gwiazd nad nami.


When he opens his arms and hold you close tonight/ Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel right/ To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this, yeah./ Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah


When he lays you down I might just die inside/ Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz
It just don’t feel right/To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this/Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Love you more than this/Kochać bardziej niż on
When he opens his arms and hold you close tonight/ Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem
It just won't feel right/ To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this, yeah./ Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on, yeah
When he lays you down I might just die inside/ Kiedy układa Cię do snu, umieram od wewnątrz
It just don’t feel right/To po prostu nie jest w porządku
Cause I can love you more than this/Bo mógłbym Cię kochać bardziej niż on
Love you more than this/Kochać bardziej niż on.

-Nie rozumiesz aluzji? On próbuje ci pokazać że cię kocha i że cierpi patrząc na ciebie i jak tam mu.. Kevina. Tak?
-Ale..ale ja nie jestem z Kevinem.
-Teraz to mówisz? Louis..on płacze..
-A teraz rozumiesz moje słowa które ci powiedziałam wtedy na dachu.
-Nie..
-Zobacz jak ja go zraniłam.. I teraz miałabym do niego iść i powiedzieć:
'Cześć Louis, dałam dupy twojemu przyjacielowi, Przelizalam się z twoim kumplem to teraz możemy być razem. '
-Nie ale..
-ale co Niall?
-Powinnaś mu jasno postawić sprawę. Albo go uszczęśliwisz, albo go zranisz.
On żyje ze świadomością że będziecie razem.
-Nie mogę Niall.
Ja jutro jadę na tydzień na Ibizę i chce zapomnieć o nim.
-Nie możesz mu tego zrobić.
-Jak zostanę to będzie jeszcze gorzej.
-To pozwól mi jechać ze sobą.
-Nie Niall. A co powiesz chłopakom?
-Że jadę do Irlandii.
-Nie, nie okłamuj ich. Nie niszcz waszej przyjaźni.
-Amy.. Zastanów się. Na nic się nie godzisz. Nie chcesz zostać- wyjeżdzasz na Ibizę, nie chcesz żebym z Tobą pojechał, nawet nie wiem czemu. Czemu nie chcesz Louisa postawić w jasnej sytuacji?
-Nie potrafię mu spojrzeć w oczy.
-Amy musisz.
-Spróbuje ale..
-Cii.. Będzie dobrze.
-Pójdziesz ze mną.
-Mogę iść z Tobą, ale z Louise musisz sama pogadać.
-Dobrze- poszliśmy schodami w dół i potem na plaże. Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Kiedy znaleźliśmy się na ognisku.. dużo osób tańczyło. Głośna muzyka i litry alkoholu, a wraz z nimi Louis z jakąś blondynką...



Wydajcie moje pyszczki ;**

Wiem że chyba ze dwa tygodnie nie pisałam ale za to ten rozdział jest taki długi, że wolałam napisać jeden a długi, a nie dwa krótkie.
Nie wiem czy się łapiecie w tym co pisze ale przynajmniej mam taką nadzieję. Tak wiem to wszystko takie skomplikowane.
Za wszystkie błędy przepraszam tego jest tak dużo że nie chce mi się poprawiać.

Kocham <3
Karlee.

posted from Bloggeroid

niedziela, 4 listopada 2012

Słyszysz Maxiu? Musisz być grzeczny :) - 21

Byłam strasznie zmęczona. Nigdy bym nie przypuszczała że samo siedzenie w biurze, kontrolowanie ludzi i różne takie pierdoły są strasznie męczące. Okazało się że musiałam jechać na jakieś durne spotkanie razem z Carolem, Kevin do mnie dzwonił od pół godziny, a ja siedziałam na jakimś durnym spotkaniu. Udało mi się zerwać już o 4 p.m. Kevin czekał już na mnie w hotelu.
-Bicz. Amy ile można na ciebie czekać.?
-Przepraszam Kev. Nie mogłam tego ogarnąć- pocałowałam go na powitanie w policzek.
-Dobra, opowiesz mi wszystko potem. Idź się szykować.
Wzięłam Szybki prysznic i ubrałam się w moje dżinsowe rurki, szary t-shirt z napisem: ' I ♥MY CITY ', szarą bluzę i byłam gotowa. Wzięłam tylko telefon, kasę i kartę od pokoju. Na nogi założyłam czarne conversy, mojego 'COOK MONTER ' wzięłam w ręke i byłam gotowa.
-Już?
-No raczej.
-Czyli nic się nie zmieniłaś.
Nadal szybko się szykujesz i nadal się nie malujesz.
-Po co mi tapeta?
-Każda dziewczyna się maluje.
-Ja jestem tą co się nie maluje.
-Dobra chodź już bo się spóźnimy.-wyszliśmy z pokoju i zjechaliśmy windą na dół. Przed hotelem stała hotelowa taksówka.
Kiedy dojechaliśmy do rozpoczęcia zostało 5 minut.
-Shit! Zapomniałam zaproszenia.
-Ja mam.
-Skąd masz.?
-Przypuszczałem że zapomnisz i jadąc tutaj wstąpiłem do ciebie i wziąłem zaproszenia.
-Dzięki, jesteś kochany.
-Wiem.
-Słyszałem że jakieś gwiazdy mają być.
-Ehem. Chyba Avril Lavigne, Linkink Park, One Direction, Ac/Dc, Dżem.
-Jak fajnie.
-Nie znanych tego całego One Direction i Dżemu.
-Jak można mieszkać w UK i ich nie znać? Przecież oni są sławni na całym świecie. No może Ac/Dc mniej ale One Direction.
Dziewczyno żeby ich zobaczyć marzy kilkanaście albo i nawet kilkadziesiąt milionów dziewczyn. A ty mi mówisz że ich nie znasz?
-Nie należe do tych wszystkich nastolatek.
Nawet nie wiem jak oni wygladają.
-Z kim ja żyje?
-Ze mną. - siedzieliśmy tak i słuchaliśmy co ten Koleś pierdzieli ten. Najpierw była Avril Lavigne,potem Linkink Park, Ac/Dc.. w tym momencie dostałam sms-a.
Wyjęłam telefon żeby odczytać wiadomość. Była od Majki.
-Gdzie jesteś?- zobaczyłam wiadomość na ekranie mojego telefonu.
-Patrz to oni!-wydarł się nagle Kevin.
-Co? Gdzie? Jak? Kiedy?
-Za późno.
-Ale co?
-1D pokazywali.
-Daj mi spokój z jakimś One Direction- rzuciłam i kontynuowałam pisanie sms-a.
-Na ognisku :p

-No nareszcie- Kevin.
-Ja tam bym mogła sobie tak siedzieć.
-To sobie siedź, ja idę.
-Dobrze tato.- Wyciągnęłam nogi i położyłam na krzesełku przede mną. Cieszyłam się tą błogą ciszą. Spojrzałam na scenę przed siebie. Chodziło przy niej mnóstwo ludzi. Jedni ustawiali głośniki, drudzy chodzili i coś przynosili albo odnosili. W tym też momencie ze sceny zszedł niski blondyn.
-Niall?- pochyliłam się i zmrużyłam oczy by lepiej go zobaczyć. Zapominałam że trzymam nogi na drugim krześle i spadłam.
-Shit.- przeklnęłam pod nosem. Nad sobą zobaczyłam nikogo innego jak Justina i Ashley.
-O Jus.
-Nic ci nie jest?
-Nie, żyje.
- Daj ręke.- podałam mu rękę i wstałam.Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
-Ale się odszczeliłaś.- rzuciła Al.
-Ale o co ci chodzi?- Jus
-No zobacz jak ona wygląda.
-No fajnie.
-Ah.. z wami się dogadać.- Al była ubrana w zieloną sukienkę do połowy uda, dosyć obcisła na udach, bez ramiączek, wysokie czarne szpilki- jednym słowem typowa dziewczyna.
-Ja idę do Kevina,mam nadzieję że chociaż on normalnie wygląda.
-To się zdziwisz.
-Nic nie słyszę.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Oooo..fajnie..yyy.. gdzie jest?
-Tu..
-Maxiu.! Aaaa.. tak bardzo za tobą tęskniłam. - pocałowałam go w pyszczek.
-On może tutaj wogóle być?
-Tak rozmawiałem z organizatorem, zgodził się pod warunkiem że nie będzie broił.
-Słyszysz Maxiu? Musisz być grzeczny.
-Idziemy?
-Chodź, bo te zboki nie wiadomo co pomyślą.- przemierzyliśmy ok 100 metrów i znaleźliśmy się na plaży. Były zrobione dwa ogromne ogniska dookoła nich ławki, i zaraz obok stoły. W odległości 25 metrów była scena i kawałek dalej Morze.
Wzrokiem odszukałam Kevina, stał on z jakimś chłopakiem.
-Cześć.
-Hej.
-To jest moja przyjaciółka Amy, a to jest John.- z mojego pola widzenia zniknął Justin.
-John tańczył kiedyś ze mną hip hop- wyjaśnił Kev. Obejrzałam się za siebie: kilkunastu ludzi rozpalało ogniska,przy scenie akurat nikt się nie kręcił więc naszła mnie myś.
-Chłopacy-ponownie spojrzałam na ogniska i scenę- czy wy myślicie o tym samym co ja.
-Taaak.. to bardzo dobry pomysł.
-Ale muza z mojego tel.- rzucił John.
-Ok. i daje £50 że nie zrobisz dziewiątki na łokciu.
-Mój przyjaciel we mnie wątpi, no. Ja się pytam co to ma być.?
-Chwila prawdy.
-A jak mi się uda?
-To ja ci daje £50.
-Okay. To wy idźcie podłączcie telefon, a ja odprowadzę Maxa.
-Minuta osiem i tam jesteś.- chwyciłam Maxia za obrożę i ruszyłam w kierunku Ashley.
-Przypilnuj psa zaraz wrócę.
-Amy, co ty kombinujesz?
-Jeszcze nic.- biegiem ruszyłam w stronę sceny, widziałam tam już Kevina. Jak wchodziłem po bocznych schodach sceny, rozległ się bardzo mi dobrze znany dźwięk. Zamiast normalnie wbiec zrobiłam trzy gwiazdy, jedna za drugą. Dawno nie robiłam gwiazdy więc zakręciło mi się trochę w głowie.
Kątem oka zauważyłam że ludzie zaczynają podchodzić pod scenę. Nwm skąd Josh znał nasz układ, może Kevin go nauczył ale jemu wychodziło to lepiej. Zaczynając od 'Shemrrok', poprzez 'Six steup', 'reebok', smerf, rooger rabit, running man, groove, heppy fet, walk it out, robocop, chikenhead. Tak to było coś. O mało co bym zapomniała o salcie do tyłu z wyrzutu- kiedy tak 'leciałam'zobaczyłam miny ludzi- były bezcenne.
Na koniec pokazałam kciuka Kevinowi, a on mi puścił oczko. To był ten moment- najpierw zaczęłam się kręcić na jednej ręce, a teraz ta najgorsza cześć, która na tyle prób wyszła mi może ze 3 razy, czyli przejście z ręki na łokieć. Na początku się trochę zachwiałam, ale złapałałam równowagę i dokończyłam słynną dziewiątkę. I w taki sposób wygrałam £50. Ale przecież musiało się udać! Jak ja bym mogła przegrać taką kasę? Bez sił opadłam na podłogę na scenie. Próbowałam wyrównać odech. Po chwili Kevin mi podał rękę i wstałam. Dopiero teraz zobaczyłam jak tu jest dużo. Nie wiem po co ale zaczęli bić brawo. Zeszłam ze sceny gdzie stała Majka, Ashley, Justin i mój pies.
-Co Maxiu?- zawołałam radośnie w stronę psa, a ten przewrócił mnie na ziemię i zaczął lizać po twarzy. Co jak co, ale swój rozum to on miał.
-Max złaź ze mnie.- posłusznie zszedł a ja wstałam.
-So.. dziewczy gdzie tu jest jakaś,toaleta, łazienka czy nie wiem co tam?
-Musisz wejść do tego hotelu, skręcić w lewo i tam zaraz masz łazienkę, czaisz?
-Ehem.

Około godz. 8 p.m ogniska już się jarały. Kiedy ludzie siadali i piekli kiełbaski zaczęły powoli występować gwiazdy. Pierwsza była Avril Lavigne. Narazie śpiewali po jednej piosence . W przypadku Avr było 'Wish you Were Here.- to była piosenka, którą mieliśmy śpiewać na konkursie. Jako drudzy śpiewali. Linkin Park i 'Burn it down'. Ja musze mieć ich wszystkich autografy, muszę!
Po tych dwóch wykonanawcach była przerwa.
Wszyscy usiedli no stołu gdzie mieli miejsce i zajadali się kiełbaskiam.
-A miało być Alko- zaczął marudzić Jus.
-I będzie.
-Jasne.
-Znowu cię zmuliło? Jeżeli by dali Alkoh od razu to ludzie by się odrazu uchlali zanim by były kiełbaski. I potem by wszyscy rzygali. Jeżeli dadzą alkoho po zjedzeniu kiełbasy to..?
-..to prawdopodobieństwo na zwymiotowanie zmniejsza się. Bardzo się zmniejsza.
-No nareszcie twój mózg normalnie myśli.
-No czaję, czaję.
-Gdzie jest Max?
-Pod Twoimi nogami.
-Masz Maxiu kiełbaskę, przecież nie będziecie chodził głodny. - pocałowałam go w pyszczek. Kiedy mniej więcej wszyscy ludzie skończyli, zaczęli roznosić alko.
-Widzisz Bejbe. Trzeba się słuchać cioci Amy.
-Jasne. Jak będę ciebie słuchał, to będę zimą w trampkach chodził.
-Ey! trampki są ok.
-Nie rozumiesz aluzji?
-Nie- wytknęłam mu język.
-Idź ty.. rozumiem że..-pomachał mi butelką wódki przed nosem.
-Ależ oczywiście.
-To pijemy za.. za ognisko.
-Na jedną nóżkę, teraz na drugą.
-Ej Koleś w takim tępie to my zaraz bd leżeć pod stołem.
-Wyyyluzuj.. do końca ciszy nocnej zdążysz wytrzeźwieć.
-Paczajcie gra Ac/Dc.
Ale zajebiscie.Idziemy?
-Pijemy jeszcze ze dwie kolejki i możemy iść.
-No..dobra.- przystałam na ich propozycje. ''Baby, please don't go'',które śpiewało Ac/Dc wydaje się spoko.
Poszliśmy bliżej sceny.
Oni na prawdę byli cudni. Nie przywiązywałam jakiejś tam szczególnej uwagi nigdy do ich muzyki, ale samo stanie pod scenom i paczenie, kiedy jeden z wokalistów wyciąga do ciebie ręke.. Bicz.. on wyciągnął do mnie ręke. Zrobiłam uśmiech w D, pokazała lajka ale nie podałam mu ręki. Zrobił smutną minkę i cofnął się o kilka kroków do tyłu do swoich kumpli.
-Czemu nie podałaś mu swojej ręki?- krzyknął mi do ucha Kevin
-A niby po co?- odkrzyknęłam
-Skoro spośród tylu dziewczyn on właśnie tobie podał rękę to znaczy że naprawdę jest coś w tobie wyjątkowego.-trzasnęłam go ręką w głowę. Na sam koniec zostały te dwa zespoły których nie znam czyli to One Direction i Dżem. Na wieść że teraz ONe Direction wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć, włącznie z moją siostrą. Shit! Z kim ja żyje. Obróciłam się na chwilę i spojrzałam na nie z miną WTF? Piski na chwilę ustały, ale po chwili znów zaczęły piszczeć. Powoli się obróciłam i podniosłam wzrok do góry:
-O mój Boże! Niall, Harry, Louis, Zayn, Liam.
-Cześć Amy.-pomagali mi wszyscy jednocześnie.-momentalnie wszyscy odsunęli się a ja zostałam na środku sama z Kevinem...

---------------------------------------
Cze wszystkim ;D
Przepraszam że tak długo tutaj nie pisałam ale byłam pochłonięta pisaniem na tego drugiego bloga.

Kochani i tu powoli kończy się historia tego bloga. Zostały zaledwie 4 rozdziały i epilog i The End.

Mam nadzieję że w tych 4 rozdziałach uda mi się opisać to co zaplanowałam, jeżeli nie to wyjdzie trochę więcej.

W następnym będzie opisana końcówka ogniska, bo tego rozdziału nie chciałam pisać takiego długiego.

Kocham <3
Karlee.

posted from Bloggeroid