wtorek, 16 października 2012

Dzięki, że dostarczasz mi tyle rozrywki- 19

Na początku było zaskoczenie i niedowierzanie. Później był strach. A na końcu faza śmiechu. Nie wiem czy to było odpowiednie w tej sytuacji, ale nie mogłam się powstrzymać. W końcu nie codzienne widzę śpiącą pod drzwiami moją własną siostrę bliźniaczkę. Chichrając się pod nosem przykucnęłam przy niej i szturchnęłam ją lekko w ramię.
- Ej najbrzydszy brzydalu z brzydkich brzydali obudź się - szepnęłam jej do ucha
Odburknęła coś niezrozumiałego w odpowiedzi i chciała przekręcić się na bok. Niestety jej głowa spotkała się z drzwiami powodując huk.
Może nabijanie się z własnej siostry nie jest zbyt odpowiednie szczególnie w sytuacji krytycznej, ale nie mogłam się powstrzymać.
Maya podparła się na łokciach a dłonią zaczęła masować bolącą głowę.
- Z czego się chichrasz? - spytała niemrawo, ale wcale niegroźnie
- Z ciebie. Chyba zgubiłaś swoje kieszonkowe lusterko - zaśmiałam się
- Pomóż mi wstać - wybełkotała, ale z powrotem położyła się na podłodze
- Rozwalasz mnie - uśmiechnęłam się i chwyciłam ją pod ramię.
Ciężko było ją podnieść szczególnie, że była już półprzytomna. Przerzuciłam jej rękę na mój kark, a ręką podtrzymywałam jej talię żeby się nie przewróciła. Niestety to było nieuniknione. Już po jednym kroku skierowanym w stronę drzwi Maya miała bliższe spotkanie z podłogą. A dlaczego? Bo człowiek wymyślił takie gówno jak szpilki. Ani to wygodne ani praktyczne. Więc okazało się, że Maya połamała sobie obcas. A mówiłam jej kiedyś, że na tym cholerstwie można się zabić.
Kolejny raz od kilku minut napadła mnie kolejna salwa śmiechu. Wiem, że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie.
- Moje szpilki - jęknęła już na granicy płaczu
- Kupię ci nowe.
- Ale od Prady albo Gucciego? - spytała
- Jasne. Od Einsteina.- zakpiłam- A teraz wstawaj. Albo nie. Czekaj zaraz cyknę ci artystyczne zdjęcie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zrobiłam to co powiedziałam
- Ale słodkieee - uśmiechnęłam się
Maya leżała na podłodze z potarganymi włosami i z butami w rękach
- Jesteś okrutna - jęknęła
- Zaraz mogę ci pokazać prawdziwą okrutność
- Nie, dziękuję
Sięgnęłam z kieszeni spodni klucze do hotelowego pokoju i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka zostawiając szeroko otwarte drzwi.
- Nie idziesz? - spytałam już ze środka
- Jak miło, że tak bardzo mi pomagasz
- Cała przyjemność po mojej stronie
- Amy, ale ja nie mogę wstać - jęknęła
- Nie musisz wchodzić na stojąco. Zawsze możesz się wczołgać
- Bardzo zabawne
- Czy ja muszę cię wciąż niańczyć? - spytałam zrezygnowana i podeszłam do niej
- Od tego cię mam, czyż nie?
Przewróciłam oczami i pomogłam jej wstać.
Zaprowadziłam ją do łóżka i rzuciłam piżamy.
- Ja cię już przebierać nie będę
- Mhm - mruknęła i podłożyła sobie ręce pod głowę
- Byłaś na imprezie?
- Podobno w Londynie są najlepsze imprezy
- I nic mi nie powiedziałaś, że idziesz?
- Mhmm
- Ty wredoto! A dlaczego spałaś pod drzwiami?
- Chyba zgubiłam klucze do pokoju- powiedziała już ledwie kontaktując
- Rusz dupę i się przebierz. Chyba nie zamierzasz spać w tej ciasnej sukience?
- Mhm
Westchnęłam i podeszłam do niej. Zamachnęłam się i uderzyłam ją prosto w tyłek.
- Ałaa - jęknęła masując swoje pośladki - Zejdź mi z oczu siło nieczysta - krzyknęła rzucając we mnie poduszką. Przynajmniej próbowała, bo poduszka przeleciała w odległości jakiegoś metra ode mnie
- Jaki zez! - zaśmiałam się i podniosłam poduszkę celując jej w głowę.
- Nie jestem w formie
- Haha jaki headshot! - podskoczyłam podekscytowana tym, że siostra oberwała w głowę
- Czekaj niech no tylko wstanę - podniosła się na łokciach, ale ostatecznie spadła z łóżka
Ja też leżałam na podłodze z ręką na brzuchu, ponieważ cała sytuacja była tak zabawna, że nie mogłam przestać się śmiać
- Dzięki, że dostarczasz mi tyle rozrywki - powiedziałam i zrobiłam jej kolejne zdjęcie
- Wkrótce będziesz mogła je zobaczyć na Facebooku - puściłam do niej oczko
- Nie zrobisz tego
- Zobaczymy - wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku łazienki
- Możesz mi chociaż pomóc wstać?!- krzyknęła za mną
- Wystarczająco już dzisiaj ci pomogłam - odkrzyknęłam i zamknęłam się w łazience śmiejąc się pod nosem



- Jadę do Wiki - powiedziałam do Mai - Jedziesz ze mną?
- Daj spokój. Głowa mnie boli- jęknęła
Podałam jej kubek z gorącą kawą i usiadłam obok niej na sofie
- Dzięki
 Uśmiechnęłam się do niej serdecznie. Przez wczorajszy incydent na tym budynku zrozumiałam wiele spraw. Wiem teraz co jest w życiu ważne i kto jest dla mnie ważny. Tyle razy kłóciłam się ze swoją siostrą, ale przecież ją kocham i ona mnie też. W końcu jesteśmy rodziną.
- Co mi się tak przyglądasz? - spytała
- Nic. Tak po prostu się zamyśliłam. Lepiej ty opowiadaj jak było na wczorajszej imprezie.
- Ech... pamiętam, że dużo tańczyłam z jakimś przystojniakiem tylko za cholerę nie mogę sobie przypomnieć jego imienia
- Życie - poklepałam ją po ramieniu - Wiesz bez alkoholu też można się dobrze bawić
- I kto to mówi
- Przecież ja nigdy alkoholu w ustach nie miałam - uśmiechnęłam
- nie rozśmieszaj mnie
- Oj tam, oj tam
Wstałam z miejsca i założyłam na siebie bluzę
- Czyli, że nie jedziesz? - spytałam ostatecznie
- Nie mam ochoty. Z resztą głowa mnie boli i najchętniej poszłabym spać
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami - Tylko bądź grzeczna i bez żadnych imprez mi tu - powiedziałam i przytuliłam ją na pożegnanie
- Tak jest szefie - uśmiechnęła się
Wyszłam z hotelu i spojrzałam na niebo. Ciemne chmury wisiały nad Londynem, a wiatr wyginał gałęzie drzew pobliskiego parku. Nałożyłam kaptur na głowę i włożyłam słuchawki do uszu. Szybkim krokiem skierowałam się na przystanek autobusowy, który znajdował się kilkanaście metrów za hotelem.
Doszłam na przystanek jednocześnie gdy przyjechał autobus.
Zajęłam wolne miejsce i wpatrywałam się w szybę.
Droga nie była długa. Już po kilku minutach byłam przy mieszkaniu Wiktorii. Otworzyła mi ciocia. Tylko w strasznym stanie. Była cała zapłakana.
- Jejku ciociu, co się stało? Coś z Wiktorią? - spytałam po czym ją przytuliłam
- Wejdź - powiedziała przez łzy
Przeszliśmy do salonu gdzie usiadłam obok niej na sofie
- Czy coś się stało z Wiktorią? - spytałam kolejny raz pełna niepokoju
- Nie z nią wszystko w porządku. Pojechała ze znajomymi gdzieś za miasto gdzie nie ma wcale zasięgu
- W takim razie co się stało?
- Moja siostra miała wypadek
- Tak mi przykro. Czy mogę coś dla Ciebie zrobić?
- Nie. Chyba nie. Nie wiem. Chciałam do niej jechać, ale nie mogę. Szef da mi wolne dopiero od jutra, bo nie ma mnie kto zastąpić dzisiaj. Dlatego muszę iść do pracy, tylko boję się, że nie będę w stanie - mówiła przez łzy
- To może ja cię zastąpię, a ty pojedziesz do swojej siostry? - zaproponowałam
- Naprawdę mogłabyś? - spytała
- Oczywiście
- A pamiętasz gdzie jest ten sklep?
- Jasne. Kiedyś Wiktoria mnie tam zabrała
- No dobrze. Pójdziesz na drugą zmianę. To za godzinę
- Dobrze - przytuliłam ją mocno żeby dodać jej odrobinę otuchy



W sklepie muzycznym, w którym miałam zastępować ciocie nie było zupełnie co robić. Od dwóch godzin nie było tu żadnego klienta. Może to przez tą pogodę? Wciąż padało. Cały Londyn zatapiał się w szarości.
Siedziałam na krześle z nogami na ladzie popijając herbatę i grając na telefonie. Właśnie próbowałam przejść piąty poziom Mario już któryś raz z kolei kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie zmieniłam pozycji ani nawet nie sprawdziłam kto zaszczycił mnie swoją obecnością.
- Przepraszam, czy mógłbym...- ktoś się odezwał i szturchnął mnie w ramię.
- Cholera! Ty zjebany debilu potrąciłeś mnie! I znowu będę musiała zaczynać od nowa! - krzyknęłam na człowieka, który zakłócił mój spokój.
Podniosłam głowę do góry i zrobiłam wielkie oczy. Tak bardzo byłam zaskoczona, że aż spadłam z krzesła.
Usłyszałam śmiech chłopaka.
- Amy, nic ci nie jest?
Podniosłam się z podłogi i próbując oczyścić się z emocji wysiliłam się na sztuczny uśmiech
- Wszystko jest w najlepszym porządku oprócz tego, że przez ciebie nie przeszłam kolejnego poziomu! - powiedziałam
- No przepraszam. A tak w ogóle to co ty tu robisz? Napadłaś na sprzedawcę? - uśmiechnął się
- Nie, Niall. Zastępuje ciocię i nie denerwuj mnie
- Luzik maleńka
- Nie jestem maleńka! - krzyknęłam na niego kolejny raz
- Przepraszam. A Tobie to się okres zbliża, że jesteś taka nerwowa? - uśmiechnął się
- Czekaj no. Już szukam kluczyków od czołga, a jak go odpalę to cię rozpierdolę.
- Dobrze, dobrze już nic nie mówię
- No to wyjdź i jeszcze raz wejdź żebym mogła powitać cię jak na prawdziwego sprzedawcę przystało
Niall spojrzał na mnie z dziwną miną i zrobił to o co poprosiłam
- Dzień dobry! - powiedział kiedy wszedł
- Dzień dobry! W czym mogę służyć? - spytałam się bardzo poważnie, tak jakbym go wcale nie znała
Niestety Niall nie potrafił się wczuć w rolę. Zaczął się śmiać jak jakiś dzikus.
- Co cię tak bawi? - spytałam już sama się śmiejąc
- To takie oficjalne i W ogóle - powiedział dławiąc się śmiechem
- No dobra. Luzik bejbe. Co cię tu sprowadza
- Chciałem kupić strunę od gitary - powiedział gdy się uspokoił
- tam coś masz - wskazałam palcem na gablotę - weź sobie wybierz bo ja się na tym totalnie nie znam
- Dobra
W końcu wybrał. Sięgnęłam mu tą strunę, a wtedy on zapłacił.
- Co ty nie idziesz? - spałam go
-Chyba ci się tu nudzi, co?
- Może trochę
- To dotrzymam ci towarzystwa - powiedział i usiadł na ladzie
- To poczekaj przyniosę ci krzesełko z zaplecza - położyłam telefon na blat i poszłam po krzesło
- Telefon ci dzwoni! - krzyknął Niall - O! Jakiś Kevin! Odbiorę
- Zostaw to - odkrzyknęłam i natychmiast pobiegłam w stronę Nialla. Wyrwałam mu z ręki telefon i przystawiłam sobie do ucha.
- No cześć Kev nie odpisałeś mi na smsa
- Cześć Amy! Co do tej twojej propozycji to tak. Pójdę z tobą na to ognisko. Tylko o której ono jest?
- Jutro chyba zaczyna się o siedemnastej. Ale przyjedź wcześniej, bo ty jesteś w Oxfordzie?
- Tak. Wyjadę gdzieś tak w południe
- To super. Adres wyśle ci sms'em
- OK. Widzimy się jutro! Pa
- No cześć
Rozłączyłam się i zrobiłam groźną minę na Nialla
- No Co?
- Wkurzasz mnie, wiesz?
- Serio? Nie zauważyłem
- Orientuj się - rzuciłam mu telefon - i przejdziesz mi ten trudny level w Mario
- Też mi kara - wzruszył ramionami
- Nie podoba się? Zaraz wymyślę coś gorszego - uśmiechnęłam się
- Nie, nie jest spoko
I tak siedziałam z Niallem aż do zamknięcia. Fajny z niego chłopak oprócz tego, że odrobinę wkurzający, ale przynajmniej się nie nudziłam.



________________________________

No siema! :D Tu Majka :) tak jak powiedziała Karlee. Ja dzisi8aj dodaje ten rozdział. Nie wiem dlaczego się na to zgodziłam, ale jedno wiem. Zjebałam ten rozdział po całości ;C
Jakby co to wszystko idzie na Karlee. ;D

Moglibyście skomentować? Bo autorka się załamuje że nie czytacie ;C
I wgl co myślicie o tym czymś? :D
Pewnie jestem tu pierwszy i ostatni raz :D

Całuski
Majka ;D

5 komentarzy:

  1. Huehue xD
    Nie zjebałaś tego rozdziału. Karlee niech się nie załamuje, bo ja to czytam (tsaa, nie za bardzo pocieszające ...). Cuż, Majeczko, mam nadzieję, że pojawisz się jeszcze, co nie oznacza, że nie chcę powrotu Karlee. Spinaj dupencję i pisz kolejny ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Huehuehue . ;D
    Zaje bejbee . ;D

    Czytam regularniee ; p

    No i nareszcie new . .. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny jest przecież!
    jakbyś miała czas to zapraszam do mnie : ]

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam na nowe opowiadanie http://we-found-lovex.blogspot.com/ właśnie pojawił się prolog : ) zostaw komentarz co o nim myślisz a wrócę do Twojego bloga i odpłacę się tym samym. mimo spamu, obiecuję <3

    OdpowiedzUsuń