środa, 19 września 2012

Wybacz, mam uczulenie na pierdolenie głupot. - 15

Kiedy Louis poszedł robić śniadanie ja wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer do Kevina.
-Słucham- usłyszałam zaspany głos w słuchawce.
-No Siema Siema. Wiem że to nie najlepszy moment na rozmowę ale ciągle ją odkładam i ciągle zapominam. Przepraszam że cię budzę.
-Nie nic się nie stało.
-To dobrze. Więc powiedz mi mój ty bracie kochany (przenośnia) Co tam u ciebie ?
-A no spoko. Tak sobie siedze w domku a właściwe to śpię.
-Wróciłeś już do Oxfordu?
-Yy..tak wczoraj.
-powiedz mi teraz co robisz w sobotę?
- Sobota, sobota.. Eee.. Ide do Centrum Handlowego.
-Świetnie. Więc nie przyjmuje odmowy i zabieram cię na ognisko.
-Yy.. Aha.
-Nie chcesz jechać..?-Zapytałam smutno
-Nie nie o to chodzi. Poprostu jestem zaskoczony.
-właśnie widzę. - zaśmiałam się.
-To może się spotkamy?
-Jestem w Londynie. Przkro mi.
-A gdzie tak wgl. Jest to ognisko?
-No emmm.. W Londynie.
-No a o której ono jest?
-Niby oficjalne rozpoczęcie o 16:30 potem mają jakieś goście występować a potem to jedzonko alko i impreza do białego rana.
-A to spoko spoko.
-Mam nadzieję że będzie Fajnie.
-Ja też. Ale teraz pozwul że odpłynę.
-Sorki. To się jeszcze zadzwonimy. Pa pa.
-Stój! Nie zapominałaś o czymś?
-Nie skądże.-lubiłam się z nim odroczyć :)
-Amy!
-Dobrze dobrze. Kocham cię.
-Od razu lepiej. Ja ciebie też i Dobranoc.- Zaśmiałam się na myśl jak wyglądał rozłoszczony Kevin. Ale ja i Kevin znaliśmy się już długi czas. Byliśmy przyjaciółmi i dlatego zawsze na koniec rozmowy 'wyznawałam mu miłość'. To było takie trochę dziwne ale w drugiej strony zabawne bo jak ktoś słyszał moją rozmowę to pierwsze pytanie po jej zakończeniu to:
Masz chłopaka?
Najpierw mina wtf?, a potem śmiech.
Kiedy skończyłam gadać z Kevinem do salonu wszedł Louis.
-Chodź na śniadanie.-powiedział wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i udaliśmy się do kuchni.
-ty umiesz gotować?
-Tak trochę.
-Tak trochę?
-No tak żeby nie umrzeć- zaśmiał się
-Dobra. To co tam mamy?
-Em.. Kanapki i płatki.
-Ja chce płatki.
-Ok-rzucił i zaczął wyciągać miseczkę i płatki.
-Ey! Daj sama sobie zrobię.
-Nie. Jesteś moim goścem.
-No dobra jak chcesz- zaśmiał się. Jedliśmy tak przez jakiś czas w ciszy. W pewnym momencie Lou przerwał tą ciszę.
-Amy..
-Hmm..
-Z kim rozmawiałaś?
-z Kevinem?
-Kim jest Kevin?
-A co zazdrosny?-Zapytałam z chytrym uśmieszniem.- Wybacz, mam uczulenie na pierdolenie głupot.-wybuchneliśmy śmiechem
-Rumienisz się-zaśmiałam się- Kevin jest moim przyjacielem.
Nie ma powodów.- chyba mu się zrobiło trochę głupio i nie za bardzo widział co powiedzieć. Na jego szczęście zadzwonił mu telefon.

~Louis~

Zawstydziłem się trochę, ale dzięki Bogu zadzwonił Niall.
- Halo?
- Cze stary.
- No siema.
- Eee.. Co dzisiaj robisz?
- No ten.. Siedzę w domu.
- O jak miło. Skoczymy gdzieś na miasto? Dzwoniłem do chłopaków ale nie odbierają a nie chce mi się do nich jechać.
-No a nie możesz do mnie wpaść nie chce mi się nigdzie wychodzić.
-Dobra tylko zrób zapasy, bo głodny jestem.
-Jak zwykle- zaśmiałem się.- Kiedy będziesz.
-Za godzinkę.
-A co ty wgl. Tak do mnie wcześnie.?
-A nic tak sobie.
-Ehe.. Jasne. Lepiej Odrazu powiedz że ci się nie chce robić śniadania.
-No dobra. Zdemaskowałeś mnie.
-Ha.. Wiedziałem.
-Dobra dobra nie wymądrzaj się. Będę tam za godzinkę.
-No narazie.
Jak skończyłem już rozmawiać Amy sprzątnęła wszystko.

~Amy~

-Dzięki.
-Spoko. Mam fach do sprzątania.- poruszałam brwiami.
-Ale ja nie za to.
-A za co?- zapytałam stając z kubkiem herbaty przy parapecie.
-Za wczoraj. Cieszcze się że byłaś i za miły wieczór.
-To ja dziękuje. Gdyby nie ty nie było by mnie tu.
-Miło mi.- odstawiłam kubek na blad stołu i rozłożyłam ręce. Chyba zakumał o co chodzi bo podszedł i mnie przytulił. Czułam się Hmm.. To było fajne uczucie chociaż dziwnie się trochę poczułam. Rozluźniłam uścisk wypuszczając go z objęć.
-Wiesz.. Muszę się już zbierać.
-Szkoda. Odprowadzić cię?
-Nie nie potrzeba.
-Ale chce.
-skoro nalegasz-zaśmiała się.- pożycz mi jakiś sweterek. Zimno mi.
-Łap.- rzucił mi granatowy sweterek.
-Pachnie tobą-znów się zaśmiałam- twój ulubiony.?
-Ehem.- po drodze do hotelu graliśmy o wszystkim i o niczym. Fajnie było.W sumie nie żałuję że do niego wtedy zadzwoniłam. Dobrze że trafiłam na niego, a nie na jakiegoś planta. Louis był miły, zabawny, przyjacielski, kochany. Nie wiem jak go jeszcze opisać.
Poprostu był pociągając. Zobaczmy co czas pokaże.
-To tutaj. Dzieki za wczoraj. Nie wiem kiedy się zobaczmy bo w niedzielę wieczorem wracam do Oxfordu, w sobotę idę na ognisko a dziś już mamy czwartek. Więc mam nadzieję że jutro dam radę. Tymczasem muszę już iść.
-Szkoda. Odezwę się do ciebie.
-Okay.- przybliżyłam się do niego i popatrzyłam w jego przerażone oczy zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek i odeszłam.
Kiedy weszłam do pokoju leżała kartka na stoliku.
'Myślałam, że wrócisz, ale z tego co widzę to miałaś upojną noc ^^ My jesteśmy w biurze. Jak wrócisz to przyjedź do nas. Tyko ubierz się normalnie, bo zabiję. ;p Widzimy się później. ;*'
-Dobra dobra.- zamruczałam sama do siebie i ruszyłam w poszukiwaniu swojej walizki. Przebuszowałam cały pokój i nic. Dopiero teraz domyśliłam się od jest w samochodzie Lou. Ale to nie szkodzi. I tak tam nie miałam żadnej sukienki. Zaczęłam przeszukiwać walizkę Majki. Znalazłam tam całą ciemno niebieską sukienkę. Chcąc czy nie musiałam ją założyć. Była dosyć sztywna ale to w porównaniu nic z tymi jakim widziałam.
Przejrzałam drugą torbę w poszukiwaniu za jakimiś PŁASKIM butami, ale oczywiście czego mogłam się spodziewać po mojej siostrze? Szpilki, szpilki, szpilki i szpilki. A nie, nie czekajcie.. Widzę jakieś conversy. Kurwa! Czarne converse w różowo- białe wzorki.
-Nie tak cię siostrzyczko wychowałam, kurde 1:0 dla ciebie.- chwyciłam jakieś kremowe szpilki i ładując wszystkie moje pierdoły do torby wysyłam z hotelu i zaczęłam iść w stronę biura. Nie spodziewałam się że takie wysokie szpilki mogą być tak wysokie szpilki mogą być takie wygodne.
Kiedy Weszłam do biura taty Majka stała akurat przy recepcji i zawzięcie o czymś rozmawiała z Evelyn.
-Cześć Ev.
Ha! 1:1. Może następnym razem uda ci się mnie przechytrzyć- wytknęłam Majce język po czym udałam się w stronę gabinetu ojca.
Jak tam Weszłam po prostu przeżyłam szok...

-----------------------------------------
Cze wszystkim ;*

Przepraszam że taki krótki ale nie chce zwlekać z tym do jutra a pewnie i tak nic więcej bym nie napisała xd.

Jutro nie idę do szkoły więc napewno jutro dodam rozdział na tego drugiego bloga ;D

Kocham <3
Karlee.

posted from Bloggeroid

4 komentarze:

  1. świetny...

    http://polandlove1d.blogspot.com/
    http://kochajaca-bezustannie-blog.blogspot.com/
    sorki za spam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne ! Więcej ! Ja chcę więcej ! :D
    Dodawaj szybko następny ! :p

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział :D jak każdy z resztą ale co tam xd haha :P serio masz talent . Xx

    piszę właśnie nowy blog o 1D, zapraszam serdecznie . Xx
    http://misssayoss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się ten rozdział ;**
    Muszę powiedzieć, że koniec mnie nie zachwycił. Czemu ? BO PRZERWAŁAŚ W TAKIM MOMENCIE !!! Co ona tam zobaczyła ? Coś złego, czy dobrego ?
    Dobra. Mam nadzieję, że Amy wyjaśni wszystko w następnym rozdziale <3

    OdpowiedzUsuń